Moją przygodę z ostróżkami zaczęłam w ubiegłym sezonie. Wsadziłam kilka, podwiązałam i chuchałam i dmuchałam. Pewnego pięknego dnia pan mąż szalejąc z kosą spalinową ściął mi dwie- nie przytoczę słów jakie poleciały w jego kierunku

PM bronił się, że na pewno dobrze kwiatuszkom zrobi takie ścięcie. Ja oczywiście byłam śmiertelnie obrażona.... jakież było moje zdziwienie gdy te dwie ścięte zakwitły raz jeszcze nawet ładniej niż podczas pierwszego kwitnienia- oj długo przepraszałam

W tym roku na pewno dokupię jeszcze ostróżek bo są tak malownicze i dekoracyjne, że mimo posadzenia ich w najdalszej części ogrodu przyciągają wzrok z tarasu.