Może jeszcze dopiszę do wątku coś o ochronie gatunkowej sroki, na wypadek jakby ktoś chciał rozprawić się z nią legalnie tzn. w zgodzie z prawem.
Od strony administracyjno-prawnej wygląda to tak: zgodę na likwidację gniazda lub siedliska wydać może Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska - trzeba się zwrócić z pisemnym wnioskiem. Sroka jest objęta ochroną gatunkową, czyli nie można nawet jej płoszyć w okresie od połowy lutego do końca października. Kara to grzywna z przedziału od 25 zł do 2500 zł ale w drastycznych sytuacjach sąd może orzec nawet pozbawienie wolności. Ostatni taki przypadek był opisywany w gazetach ze 2 lata temu - deweloper zabezpieczył podczas budowy bloku miejsca pod dachem, żeby jerzyki nie budowały gniazd - dostał 10 miesięcy w zawiasach. Najłatwiej zdobyć zgodę na usunięcie gniazda uzasadniając względami sanitarnymi albo bezpieczeństwem ludzi. Można nawet uzyskać zgodę na wycięcie drzewa, na którym sroki gniazdują jeśli się to mądrze uzasadni.
Co jakiś czas słychać, że gdzieś w Polsce wydane zostało pozwolenie na odstrzał iluś setek sztuk srok - czyli wydziały ochrony środowiska wydają jednak takie zgody. Wtedy odstrzał przeprowadza koło łowieckie. Regularnego odstrzału urzędowo nie prowadzi się od wielu lat ale sporadycznie się zdarza.
Poza okresem ochronnym można pozwolić sobie na trochę więcej, o czym napisał wyżej Mariusz (przy czym najczęściej ludzie sięgają jednak po wiatrówki, lub niszczą gniazda).
Co do wiatrówki na własną rękę to zdaje się, że nawet do szczura legalnie nie można strzelić w tym kraju

Jeśli ma się sąsiada oszołoma, to może narobić problemów kiedy za dużo zobaczy. Można strzelać z wiatrówki do srok w kilku krajach w Europie, nawet w Wielkiej Brytanii o ile dobrze pamiętam. U nas legalnie strzelać mogą tylko myśliwi, a amatorzy z wiatrówką mogą strzelać do gatunków obcych w Polsce np do bizonów jeśli spotkają je na polu
Napisałam od strony formalnej - wyłącznie dla podzielenia się wiedzą, absolutnie się z tym wszystkim nie zgadzam. Gdyby problem mnie dotyczył, to w pierwszej kolejności schowałabym wszystko, co może być pokarmem dla srok: czyli do likwidacji są wszystkie karmniki, psie i kocie miseczki, do zabezpieczenia śmietniki, kompostowniki. W całej okolicy trzeba by tak podziałać i równocześnie przeganiać sroki z miejsca gdzie nocują. Czasem skuteczny jest przypadek - u nas sroki się wyniosły kiedy na wieży kościoła osiadła para pustułek. Aż nie wierzyłam, bo pustułka to mały ptak - najmniejszy z sokołów. Sroki kotów się nie boją a bałyby się pustułki? Chyba spanikowały z powodu samych odgłosów wydawanych przez ptaka drapieżnego, bo raczej nie z powodu wyglądu

A pustułki rozgłaszają swoją obecność wyraźnie - o świecie szczególnie fajnie je słychać. W pobliżu pojawia się też sowa uszata, odwiedza nasz teren jednak tylko co jakiś czas. Może warto poeksperymentować i dać srokom do posłuchania w ogrodzie głosy ptaków drapieżnych, puchacza albo jastrzębia na przykład?