Mirella- wrzosy rosną na usypanej górce, ponieważ u mnie raczej zbyt zbita ziemia dla nich i do tego zasadowa. została tam rozsypana ziemia spod huśtawki, bo i tak tam musiał się zmieścić żwir, dosypałam też dużo torfu oraz piasku. Nie wiem dlaczego, ale wrzosy mimo tego kapryszą i nie są tak ładne jak w momencie zakupu. Zobaczymy jak w przyszłym sezonie będzie.
Winobluszcz jest głównie po to aby przykryć niezbyt urodziwą siatkę ogrodzeniową, jesienią daje fajny dodatkowy efekt.
Rozplenica nie może w tym miejscu zostać bo zagłusza Red Barona, jej "rodzice" są naprawdę duzi bo to nie Hameln, kupiona jako Moudry.
Sosny to taki trochę eksperyment, ale myślę że za parę lat będą wyjątkowe, bo w końcu w zakątku japońskim nie może zabraknąć bonsaia, u mnie ciężko dostać a jak jest to i cena powalająca, więc sama kombinuję podpatrując u niektórych forumowiczów i w necie.
Co do czosnków to popieram decyzję, można je dać w różne byliny, ale że ja nie mam ich za wiele decyzja padła na lawendę. Zakwita ona u mnie wcześniej niż czosnki, jak przekwita i owady już się nią nie interesują zaczynają czosnki i z powrotem mamy całe stada bączków, motylków itp.
Przypomnienie:
Tu połowa czerwca:
Początek lipca:
Połowa lipca:
Ścinam je potem równocześnie, choć w tym roku wyciągnęłam wszystkie cebulki, bo postanowiłam trochę je rozmnożyć, zobaczymy czy zakwitną powtórnie w przyszłym roku, utworzyło się bardzo dużo cebulek przybyszowych i miałam całą masę do posadzenia, nie wiem tylko czy są wystarczająco duże żeby dać kwiaty, ale to się okaże.