W ogrodzie październikowym nic spektakularnego, głównie toczą się ... żmudne prace porządkowe. Likwidacja stosików donic z CO (odebrał je dziś sąsiad ogrodnik), ogarnianie kącika wstydu, usuwanie przekwitłych cynii i kosmosów z rabat, porządkowanie tarasów, mycie oranżerii, mycie i chowanie donic oraz ... wypalanie chwastów z kostki. Podpatrzyłam ten sposób w ogrodzie botanicznym w Helsinkach i okazał się ... lekiem na moją niemoc. Tu praca wre.
Uzupełniam też zaniedbanie, jakim jest brak kwiatów w domu, na pierwszy ogień poszła strelicja i paprotnik szczecinkozębny. Dostaną dwa różne stanowiska. Znalazłam do nich "donice idealne", ostatnie egzemplarze, z przeceny, gdzieś na najwyższej półce - to mnie uratowało
Zachwycam się oczywiście różami.
Oraz dumam, kto mógł być taki żarłoczny, gdzieś podziała się jedna czwarta kapusty - czy był tu zając?