Przeprowadzka, to jestem chętna na większą działkę i z dala od sąsiadki chcącej wszystko wiedzieć ale M mówi że drugiej budowy nie przeżyje he he
i tu jest problem żeby dwoje chciało na raz.
Astry znoszą susze. Byliny do kwitnienia potrzebują potasu. Podsyp je teraz polifoską lub zimą popiołem z kominka.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Ty jesteś osobą niesamowitą i myślisz, że każdy tak potrafi, niestety ja taka nie jestem. Po pierwsze jestem, że tak powiem nie pierwszej młodości, po drugie działka jest sentymentalna i jest w rodzinie od pokoleń, po trzecie nie jestem sama, a rodzina nie wyraża potrzeby przeprowadzki. Nie jestem nieszczęśliwym cierpiętnikiem / bo chyba niechcący w takim świetle się przedstawiłam / tylko z większością ludzi mi nie po drodze. Uczę się akceptować rzeczywistość, tylko łatwe to nie jest. Pozdrawiam Cię serdecznie.
1/nie jestem niesamowita
2/mam lat 40 niestety
3/nie myslę że wszyscy potrafią, mówię tylko że sama miałam problem żeby ruszyć cztery litery a okazuje się suma summarum że trzeba je było ruszyć dużo wcześniej kiedy wszelkie znaki na niebie i ziemi pokazywały że to normalna sytuacja nie jest
4/jak rodzina jest szczęśliwa to chyba dobrze?
5/olej sasiadkę, ja tak robię i jest oki właśnie nie odpowiedziała na 3cie moje dzień dobry i nie wiem co jej tym razem zrobiłam buahahaha
Głowa do góry i do przodu, jej możesz opowiadać niestworzone rzeczy albo nie mówić nic, ale najważniejsze - nie przejmuj się!
Jak moja spyta kolejnym razem co tu kopiemy to jej powiem że lotnisko
6/wierz mi, mnie z większością też nie po drodze, zwłaszcza w tym kraju, dlatego mieszkam na końcu wsi i unikam ludzi jak tylko mogę. I tym pozytywnym akcentem...
Wiesz? Jak poszłam do psychologa na terapię małżeńską - sama - i po godzinie opowiadania pani o moim małżeństwie (i zużyciu wszystkich chusteczek jakie miała w gabinecie) - usłyszałam sama siebie co ja opowiadam, to mnie olśniło rany boskie co ja tutaj robię? W małżeństwie? U terapeuty?
Kredyt, dziecko, ok, ale mam pracę, mogę się utrzymać, nie jestem uzależniona ekonomicznie... Olśniło mnie że bez tego typa bedę po prostu szczęśliwsza! Bo on nic nie wnosił a tylko był źródłem wszelkiego zła buahahahaa
Ja z astrami mam inne doświadczenia. Kupiłam 20 cm kompaktowe krzaczki, posadziłam na brzegu rabaty a teraz mam metrowe krzaczyska które się pokładają.
Dobrze się czyta takie rzeczy. Tzn. nie że życie Ci w dupę dało, tylko, że doszłaś do tego, że takiego dziada Ci nie trzeba i o wiele lepiej Ci bez niego.
Edit: generalnie czuć w Twoich postach to szczęście. To że już wiesz co i jak i niektórymi rzeczami po prostu wiesz, że się ni warto przejmować.