Ziemia niestety jest jałowa i bardzo przepuszczalna. Można ją określić jako piasek z popiołem, w dodatku z domieszką gruzu. Podczas lata szybko przesycha. To miejsce jest nasłonecznione praktycznie cały dzień- cień budynku tu nie dochodzi. Kiedy sadziliśmy cyprysiki kopaliśmy dołki na głębokość szpadla - może trochę więcej, do dołka sypaliśmy nieco podłoża do iglaków. W pierwszym roku po posadzeniu były nawożone - nawozem wieloskładnikowym dla roślin. Wtedy nikt z nas specjalnie się nimi nie interesował, rosły w trawie - ale były zdrowe. Dopiero ok. 3-4 lata temu po dosyć surowej zimie, były tam zaspy powyżej kolan, zaczęły brązowieć, ale nie tak jak teraz - wyglądały znacznie gorzej -całe od dołu jakby popalone. Od tej feralnej wiosny opieliłam wokół nich takie "kółka", zaczęłam nawozić i pryskać.
Objaw "rudych igieł " mija podczas wiosny i lata, tak jakby się regenerowały, nasila się zimą szczególnie teraz kiedy nie było śniegu a kilkustopniowy mróz. Spróbuję zrobić im rabatkę, dowieźć trochę kompostu i lepszej ziemi.Zastanawiałam się także, czy nie zaszczepić tych chorych iglaków mikoryzą do iglaków - w końcu są dosyć spore - może by się uodporniły. Ale coś mi się wydaje, że są zbyt wrażliwe i to miejsce im nie odpowiada. Dopiero niedawno dowiedziałam się także o zimowym podlewaniu iglaków, wcześniej tego nie robiłam.
____________________
Agata
Mój pierwszy ogród