hanka_andrus napisał(a)

Zbyszku, pewnie, że tak. Jak się postawi pierwszy krok, to potem dróżka sięściele jak wstążeczka.
U nas też jesiennie się robi. Liści coraz więcej na ziemi.
Ale jeszcze parę dni ciepłych, może do końca października? Marzenie......

Też tak chcę nóżki, jak niosą, najważniejsze, co tam strony świata i u mnie już niektóre winogrona do jedzenia, chyba pora na zbiór, będę wozić wszystkim
a w ogrodzie kolorowo, jakby nie liście, to jak pełnia lata u nas w cieniu 25, noce ciepłe, tylko dzień krótszy
udanego spaceru

Dzięki, Iruś. Właśnie byłam z piecholem. Teraz zupka grzybowa z wczorajszego zbioru +grzanki.
A co? Narobię Wam apetytu. Na ryneczku była dziś pani z podgrzybkami, czarną jagodą i borówką brusznicą. Nie kupowałam, bo jeszcze planuję być w lesie.
O cenę nie pytałam,

Mnie narobiłaś, będę myśleć o jedzeniu, a tak się napracowałam w ogrodzie, brzusio spadł, chyba nie na długopyszne menu

Haniu
natknęłam się gdzieś, że rozmnażałaś z nasion rozplenice- proszę sprzedaj szczegóły
pozdrawiam

Witaj Haniu, czytam, że codziennie spacerujesz i tak trzymać.

Ja ostatnio też spacerowałam po lesie w poszukiwaniu grzybów, ale na poszukiwaniu się skończyło...
Ostatnio ciągle u nas pada więc mam nadzieję, że grzybki się pokażą, bo też mam ochotę na zupkę grzybową.

I ja Haniu dzisiaj w grzybkach, dawno tyle nie bylo, dzisiaj znalazlam 60 prawdziwkow i maaase podgrzybkow...Zbieralam 2 godziny, a teraz pewnie bede siedziec przy nich do polnocy...

Elizo,miło Ciebie widzieć. Gdzie się podziewałaś? Spaceruję z psem, chociaż czasami mi się nie chce. Na grzybki jeszcze mam chęć, wszak apetyt na nie rośnie w trakcie zbierania. Martwi mnie tylko, że ma byc bez opadów. Może wieczorne mgły wystarczą?
U Ciebie wilgoć, to i grzybki będą. Znajomi pokazują pełne kosze.

Ale zazdroszczę tych prawdziwków i tylko 2 godziny w lesie, a takie zbiory! Ja najchętniej suszę i mrożę prawdziwki. A później jak się tylko zachce, wyciągam takiego z zamrażarki i robię jajecznicę. uwielbiam

Karolinko, al bo risotto z prawdziwmkami. mniam. Kasiu gratuluję ponownego grzybobrania.
Bo pierwsze w lesie, to pikuś, ale potem w domu.... też ja za klasyfikatora jestem.A bywało i 4 kosze z grzybami w domu.
Teraz nie szaleję, ale nie ukrywam, że lubię.

Ja się ciągle boję grzybów-choć smakują, ale zawsze jak jem mam obawy-chociaż wiem że nie zatruteDzieciakom w ogóle nie daję...ale takie risotto z grzybkamimniam...nie jadłam nigdy i smaka mi narobiłaś