U mnie to samo. Zdziwiona byłam, bo tak jak mówisz, zima-nie-zima, ze trzy razy było -15, ale być może przy gruncie mocniej dopiekło mrozem i dużo się nacięłam róż..Niektóre prawie do ziemi. Mojej pergolowej Apricot Nectar połowę musiałam wyciąć.. A trzy poprzednie lata w ogóle jej nie cięłam.. O innych nie wspomnę. Dwie wypadły, sadzone jesienią. Byliny jakoś obie poradziły. Zawilce tylko chyba w połowie nie wyjdą. Bo część widzę że się pokazuje. No i nie wiem jak trawy, ani rozplenic ani miskantów jeszcze nie widać.
Ale jakoś strasznie się nie martwię, cięcie różom nie zaszkodzi, wzmocnią się
Pozdrawiam wiosennie
kosolka -trzeba będzie w tym roku okrywać mimo wszystko.
Tylko żeby znowu z przegrzania nie padły
Moje stipy wszystkie nieżywe.
Miskanty mają jakieś zielone oznaki,chyba że to perz wrósł
Czytam, że narzekacie na zimę, u mnie też róże pomarzły, Edenki miałam dwie jedną trzyletnią i drugą roczną, obie musiałam przyciąć na wysokość ok 30-50cm. A liczyłam że będę miała w tym roku piękne wysokie krzaki. Pomimo dobrego okrycia włókniną. To dlatego że jesień tak długo trwała i róże zgłupiały i zaczęły nową wegetację, a potem raptem sile mrozy w styczniu przyszły. Na szczęście żadna nie przemarzła całkowicie, chociaż Chopin jeszcze nie odbija, może ona przemarzła?
Jeżówki z pięciu trzy żyją , dwie te najpiękniejsze nie odbijają