Jak tam migdałek się miewa?
Kupowanie wczesną wiosną jest ryzykowne, bo można kupić rośliny, które nie odbiją, szukajcie oznak "rośnięcia".

Migdałek jest w formie drzewka. Gałązki nie są suche, ale oznak życia brak Mam po prostu miotłę w doniczce Za to kupione u ogrodnika iwa i głóg - zielenieją aż miło

Trawnik jeszcze nie wysiany - teraz będziemy oczyszczać teren z chwastów i gruzu, potem wkopiemy węże pod zraszacze, a wysiejemy za jakieś 2 tygodnie pewnie (niestety, czasu wolnego ostatnio brak)

To oznacza, że raczej już nie odbije, bo teraz powinien kwitnąć

U sąsiadki właśnie przekwita

Ten sam problem mam z berberysami - trzymałam je w garażu (przez nogę nic z nimi nie zrobiłam) i powypuszczały cienkie cielone pędy, które uschły. Teraz siedzą w ziemi wsadzone - i cisza. Jak u migdałka.

Taka ze mnie ogrodniczka jak z mojego psa - obrońca

Nie każdemu musi wszystko od początku wychodzić Agnieszko, zwykle prawie każdy ma na swoim
koncie jakąś roślinę którą "szlag trafił" xD Ja również, najbezpieczniejszym sposobem na przechowanie
roślin przez zimę jest zadołowanie ich w doniczkach na jesieni w ziemi i staranne okrycie. Trzymanie w
garażu różnie się kończy. Jeśli do tego czasu nic nie powypuszczały to może być po nich niestety, dla
pewności przed wyrzuceniem można np. sprawdzić czy w korze są dalej jakieś soki i jest szansa przez
delikatne nacięcie nożykiem jakiejś gałązki. Przynajmniej ja tak badam czy warto jeszcze trzymać coś
co na oko już uschło.

Wiem Pawle, że ma prawo nie wyjść. Ale mnie wkurza, że siedzę w necie, czytam, dowiaduję się, mój wielki zapał już pominę, a i tak wychodzi mi tak jak wychodzi A koleżanka od niechcenia wsadza patyk w ziemię i po roku ma z tego roślinkę. Dochodzę do wniosku, że naprawdę istnieje coś takiego, jak "zielone ręce"...

Jak Pan Bóg dopuści,to i z kija wypuści-powiedział zbój Madej podlewając swoją zbójecką buławę.

Agusiu, na początku trzęsiemy się nad każdą roślinką, bo nie mamy wiedzy i wprawy a z czasem.....będziemy sadzić od niechcenia i będziemy mieli łany.....

Dzięki za pociechę Haniu - zatem nie mogę się doczekać, kiedy i mnie zacznie się udawać "ot tak"

Jak posadziśz w dobrej ziemi i sporym dołku, to podlej dobrze i zaglądaj. Roslinki w pierwszym roku od posadzenia najbardziej cierpią z niedoboru wody właśnie. Potem się zakorzenią, jak to mówią "ujmą" i bedą rosły... z małą pomocą.

U mnie dopiero tulipany kwitną (za głęboko posadzone):