Nawet wiem że twoje okienko
wmurowali na siódmym pięterku.
Bari jeszcze teraz leży na dworze,
pozdrowienia przyjął w wielkiej pokorze.
W Wielki Piątek tuż przed Świętami
uporałem się wreszcie z gałęziami.
Pozostały jeszcze takie pod piłę
ale pomału - niech odsapnę chwilę.
Trudne czasy nastały i dla fryzjera
nie ostrzyżesz łepetyny bo pozamykane.
A tu kłaki rosną jak cholera
- no jesteśmy na własne siły zdane.
Długo biłem się z myślami
czy powierzyć swój los Krysi.
Dobrze że już to za nami,
jak wyszło ? Najważniejsze że żyję.