Ewa bardzo fajnie nagrany program bez żadnego pozowania tak swojsko Mai też musiało być u Ciebie dobrze skoro skorzystała z hamaku w programie powiedziałaś że w gnieździe pszczół jest miód a przecież tam jest sam czerw a te jedne pszczoły to się wyrajały i czekały na matkę czy było im w ulu za gorąco? Bardzo się cieszę,że mogłam zobaczyć program z Tobą w roli głównej oczywiście trafił do zakładek pozdrawiam aha a ta olbrzymia magnolia to jaka? ja miałam w tym roku na mojej Messelce takie same owocniki nawet się Finki pytałam co to jest, ale ona nie wiedziała a potem popękały i miały takie ładne czerwone owocki
my pieczemy landrynki razem z ciastem. Kładziemy ciastka na papier pergaminowy, w okienko kruszone landrynki, pieczemy, zdejmujemy jak wystygną, ale nie mogą leżeć długo bo przylepią się do papieru.
Całe okienko wypełniamy landrynką ( kruszę młotkiem zapakowane w siatce), a jak widze że jest jej za mało podczas pieczenia, dorzucam troszkę.
Magnolio, pisząc "pingwiny" masz namyśli szeregowego Kowalskiego i resztę czy coś bardziej przyrodniczego?
No, taki był plan, więc wykonałam, ale mnie się już raczej czwarte nie marzy. Pożyłabym tak jeszcze trochę włąsnym życiem, zanim całkiem zaniemogę albo zostanę podstępnie wrobiona we wnuczki. A nawet jak się zamarzy, to mam tak jak Aga - lekarz nie zaleca. Mała M wybyła na świat w takim tempie, że pozbawiła mnie na ładne parę tygodni ciągłości miednicy i Szanowny Pan Doktor stanowczo odradził kolejne eksperymenty, jako zagrażające leżakowaniem w gipsie.
Bardzo się ciesze, że są i czasem troszkę smutno, że już nie są tacy słodcy i maleńcy, zwłaszcza jak popatrzę na Najstarszego i jego coraz szersze bary, koło których pewnie lada chwila pojawi się jakaś wyfiokowana pannica, hmmmm...., ale z drugiej strony z małą M nareszcie można fajnie pogadać i w kuchni da się coś zrobić we czwórkę. Mała M jest okropną awanturnicą o dźwięcznym głosie, płucach jak miechy i wielkim Ego, i aczkolwiek mieści to wszystko w zgrabnej blond osóbce to do niedawna cieżka była z nia współpraca, ponieważ nasza dziewczynka posuwa się natychmiastowo do rękoczynów w stosunku do braci, którzy jakoby odebrali jej na przykład łyżkę, albo wyrzucili torebkę po proszku do pieczenia, którą to ona planowała wyrzucić osobiście - po czym spacyfikowana płynnie przeistacza się w ofiarę, w czym jej naturalna uroda nadzwyczaj pomaga. Ale my się już od dawna nie dajemy nabierać, o nie. Nabierają się tylko obcy. Mała M ma szlaban na bajki i musi samodzielnie sprzątać w swoim pokoju. To zadziwiające, że taka mała dziewczynka który dwie godziny wcześniej kłociła się z bratem że to ona miała umyć kibelek, a nie on, i jak on mógł jej tę cudowną czynność odebrać, potrafi tak głośno wrzeszczec żeby tylko nie odłożyć na półkę trzech zabawek.
Hej dziewczyny. dzieciary i M gapią się w pingwiny w tv, więc mam chwilę.
Czytam Ewo że do dzieci masz podejście podobne do mojego- potworne potwory, ale trójka musi być.
Marzy mi się jeszcze jedno.
Agnieszka, trzymaj się.
Ty zawsze po jasnej stronie, musiało Ci dopiec że aż jęknełaś cichutko.
widać że u nas oszczędnie z zimą w porównaniu do Ciebie. śniegu na tyle że wszędzie biało, ale cienka warstwa. Na termometrze minus 4. Nawet koty po śniadaniu wyszły na dwór i nie dobijają się do drzwi i okien.
U Was porządnie zimowo. Pięknie, ale pewnie i znacznie trudniej.
Ubrałam się przed wyjściem po drewno.Dobrze zrobiłam, zdecydowanie.
Ola j nie wpada tutaj. Ona ma swoich spraw baardzo wiele.
Ptaki wg mnie nie wyglądają na martwe, ale M. lubi żartować- im żart bardziej absurdalny, tym lepiej.
Cieszę się, że Wam Sting się spodobał- chyba gdzieś czytałam że to jest płyta ze starymi, angielskimi pieśniami.
MAGNOLIO i ja się zasłuchałam. mniamiuszny dla ucha kawałek
mnie tak się wydało od razu że to to węgiel- świetna biało- czarna kompozycja, do tego miękkie i puszyste ze skałą.
A jak to jest z węglem- można go mokrego, ze śniegu do pieca wkładać? On chyba nie nasiąka?
My palimy tylko drewnem, a więc suszymy i chronimy przed deszczem i śniegiem.
Pracuję dziś w domu, więc siedzę w piżamie nad kompem i myślę nad tym czy wyjść do drewutni w szlafroku, czy jednak ubrać się wcześniej. Gdyby nie sąsiedzi, wybór byłby prosty.