Bogdzia rabata jest częściowo w planie tzn są świerki plus brzozy plus rh i obwódka bukszpanowa. Wrzosów w planach nie ma, ale że sobie tam rosną i wydaje mi się że nie burzą koncepcji to zostaną, niestety nie będzie brzóz w tym miejscu bo sie nie zmieszczą... okazało się, że świerki powinny być posadzone w innym rozstawieniu a nie chce ich przesadzac by im nie zaszkodzić.
Rudzika nie ma chorował, dostawał zastrzyki przez dwa tygodnie i w poprzednią niedzielę odszedł na moich rękach...
jestem pod wrażeniem tych hortensji... nie z powodu ich urody ale że przetrwały Przesadzałam je jak już miały pąki więc wziełam poprawkę na to że nie przezyją, a one wzieły i się przyjeły
szałwia po ścięciu przekwitłych kwiatów ponownie zakwitła
macierzanka w gazonach zaczeła się rozrastać
i nówki posadzone RH i śliwa, muszę chyba jeszcze dokupić dwa RH
usmialam się serdecznie, fajne spotkanie, a Iza wiadomo ma dar gadania
Aniu ... hmmm ... dar pisania ... jak się okazało ... no ale nawet jeżeli zamilknę to od drugiego widzenia mi przechodzi ...
podglądam u Ciebie i brawo dla gazonów ... flora z nimi wygrywa ... estetyka uratowana ... czyli nie ma rzeczy z góry skazanych na banicję ... gazonom mówimy zwykle fuj a tu zonk ... obroniłaś skwer nimi wytyczony ... wielkie brawa
powiem WAm szczerze, ze ja zawsze byłam przeciwna zwierzętom w domu... zawsze mówiłam NIE. fakt mieliśmy kilka zwierzaków (papugi, zeberka, świnki morskie, kraba) ale psom i kotom mówiłam kategoryczne nie! Jak M przywiózł te 5 małych bezbronnych kuleczek nie mogłam nic zrobić, musiałam dokarmiać Potem zostały dwa mój ulubiony Rudy i Leon. Niestety Rudy jak się później okazalo byl chory i pomimo zastrzyków przez dwa tygodnie odszedł.... bardzo to przeżyłam niespodziewałam się takiej reakcji po sobie... został tylko Leon. Jest bardzo fajny, bryka, biega, ale i się łasi niesamowicie, akceptuje dzieci i ich 'miłość' a wieczorami zawsze przychodzi do mnie i zasypia na kolanach jak siedzę przy laptopie taki słodziak ...