Magda, Ola, Gosia (malkul), Mysza, jazzy, karol i Danusia i Kamila i Agata - dziękuję za odzew w sprawie cisów.
Wygląda na to, że na dwoje babka wróżyła - albo przeżyją, albo i nie.
Racja, że strasznie je pociachali. Jak go wyjmowałam z doniczki to przypomniały mi się bożonarodzeniowe drzewka kupowane w donicach, które przemijały równie szybko jak święta. Ot, takie coś zielone na chwilę zakopane w ziemi, a tak naprawdę z małymi szansami na przeżycie.
Nie wiem czy zaryzykuję zakup cisów.
W moim ogrodzie, którego właściwie jeszcze nie ma, mam kilka(nascie) roślin podarownych mi albo kupinych przeze mnie pod wpływem impulsu. Nie wszystko mi pasuje, ale trudno mi wyrzucic coś na śmietnik (a może tak trzeba i to przychodzi z czasem?), a te cisy to tak, jakby szły od razu ma skazanie. Pomyśleć, że ktoś przez 3 lata ich doglądał, a potem dobił....
To się opłaca? w takim razie dziwny to biznes.