Pod koniec kwietnia spadł upragniony deszcz. Stanowczo za mało. Ruszyłam prosto w rabaty. Zaczęło się przesadzanie i dosadzanie. Wieczorem nie czułam kręgosłupa i rąk. Z marszu chciałam nadrobić.
a ponieważ nie zniosłabym tego koloru to na wierzch jak poprzednio folia budowlana , podwójnie
płuczemy na taczce żwirek
i tak wygląd stopniowo się zmienia i nabiera charakteru
Targi w Starym Polu nie zasiliły mojego ogrodu w szczególne rośliny. Niby wszystkiego było pełno ale nie spełniło to moich zakupowych oczekiwań. W rezultacie cisy hicksi na dalszą część żywopłotu do przed ogródka zakupiłam w markecie. Z Targów przywiozłam dwie hortensje Lime Light oraz zioła.
Kilka migawek.
Pierwsze zdjęcia należą już do historii. W drugim tygodniu kwietnia wertykulowaliśmy trawnik. Wyrwaliśmy sześć taczek mchu, ziela i nie wiem czego jeszcze. Ziemia jakby się wyrównała. Mniej jest dołków. Wysiałam nawóz wypierający chwasty. Czas pokaże jakie będą tego efekty.
Na tarasie pojawiły się długo wyczekiwane meble. E-m zrobił stolik a krzesła pochodzą ze znanej sieciówki.
Biała ławka została przeniesiona w nowe miejsce. Tak upłynął nam prawie cały kwiecień. Przez cały ten okres nie spadła ani kropla deszczu.
No ja bym Ci bardzo chętnie nawet całą rodzinkę sprezentowała
A tak naprawdę to mi te kociaki tak trochę sen z oczu spędzają, eM się śmieje, że nie uratuję wszystkich stworzeń świata no wiem, że nie ale jak jest jakaś szansa to czemu nie. Martwię się po prostu co z nimi będzie, teraz dokąd są malutkie to spoko, są raczej bezpieczne a potem czy mi się je uda jakoś oswoić jak już zaczną wychodzić zwłaszcza, że mnie tam nie ma na co dzień.
Teraz jak byliśmy to trochę dokarmiałam kotkę ale też za bardzo nie chciałam z tym przesadzić. Bo w końcu musi sobie sama radzić.
Taką fotkę udało mi się kotki zrobić małych nie było szans, nakarmiłam ją to jej się nie chciało nigdzie wychodzić zwłaszcza, że padało.