Dziś z rana lekko popadało, więc mi oszczędziło pracy z podlewaniem sadzonek. To chyba najlepsze udogodnienie, że nie muszę z konewką latać po całym ogrodzie. W czerwcu zrobiłam mnóstwo sadzonek, nawet nie zliczę ile dziesiąt. Szkoda by ich było.
Kolejne wypalanie korzeni derenia też się udało. Ale tu trzeba być czujnym
Jutro ma być chłodniej, więc się biorę za sadzenie traw od Moni i ciemierników od Ani. Trzeba ogarnąć liliowce po kwitnieniu. I chyba tylko liliowcową ogarnę, bo tam ogrom pracy znów. Miała być bezobsługowa, narazie tak nie jest

już 3 raz w tym sezonie walczę.
Dębolistne białe kwiaty mają już różowe, ale też dużo nowych pędów na kolejny sezon. Fajną mają miejscówkę, choć jeszcze ciągle zbyt dużo słońca bo buk nie rośnie za szybko. Zrobiłam też 3 zielne sadzonki bo chcę tych hortensji więcej, jestem nimi zachwycona

