Styczeń,pierwsza dekada, deszczowa, pochmurna, mokra. Z rzadka niewielkie opady śniegu, które zaraz zamieniają się w błoto. Temperatura najniższa -7 w nocy. Brakuje mi słońca i zapewne witaminy D.
Do ogrodu niemal nie wychodzę, mały obchód, co jakiś czas. Jest już tak mokro, że w zagłębieniu na polu przy północnym ogrodzeniu stoi znowu woda. Jak tak dalej pójdzie, podejdzie pod rabatę peoniową. Wyszły z ziemi krokusy.
Posegregowałam większość nasion. Zamówiłam nowe oraz po raz pierwszy perlit i wermikulit. Prawie jestem przyszykowana do wysiewów. W internetowym koszyku czekają wiosenne zakupy, nie mogę się zdecydować. Plan warzywnego nie ruszony, nie mogę się skupić. Drzewka w sadzie czekają na bielenie, ale odpowiedniej pogody brak a i przy braku słońca,konieczności na chwilę obecną nie widzę.
Planuję odświeżenie sypialni, zazieleniam przestrzeń domową, próbuję się skupić na sobie.
Jestem u Was, czasami coś napiszę, w większości jak duch prześledzę wpisy. Czytam i oglądam piękne podsumowania roku, cieszę się na nowe plany i pomysły. Czekam z Wami na wiosnę.
Zaraz z kubkiem lipowej herbaty, rozłożę na stole ostatni bastion nieuporządkowanych nasion. Może znajdę coś na wymianę do KPN. Trzeba coś robić w ten przygnębiający wolny czas.
Ściskam