Wykorzystałam ładną pogodę do przycięcia róż. Po tej dziwnej zimie niektóre przemarzły do ziemi. O dziwo czasem wystarczył metr odległości, aby różany krzak zachował się zupełnie odmiennie.
Wejście do warzywnika. Przy metalowej pergoli po prawej rośnie Rozarium Uetersen. Cięta jesienią, nie wymagała żadnej korekty. Po lewej rosła 2-3 m Laguna. Wszystkie pędy przemarzły do ziemi. Po raz pierwszy od 10 lat.
Mam dwa egzemplarze Edenki. Ta róża najprawdopodobniej wymaga zastosowania osłony w okresie zimowym. Zwykle mi podmarza. Jeden krzak po tej zimie przemarzł do ziemi, a drugiemu przemarzła połowa pędów. Sporo przemarzniętych gałązek usunęłam z Lovelly Fairy i The Fairy. Świeżakom sadzonym w zeszłym sezonie (Alden Biesen i Plaisanterie) podmarzły jedynie końcówki pędów. Mocno przemarzła Kimono i jedna Rhapsody in blue, druga przezimowała bez szwanku. Najlepiej poradziły sobie róże parkowe, LO i Bonica. Na szczęście żadna z róż nie padła na amen i jest nadzieja na odbudowę krzaków.
Dzisiaj pogoda jak w boolwoodzkim filmie: czasem słońce, czasem deszcz. Rano świeciło słońce, teraz pada.
Wokół magnolii unosi się przepiękny zapach.