Daguś, ależ miałaś hardcorowe doświadczenia w placówkach oświatowych. Współczuję. Coś okropnego. Niechęci do flaków też się nabawiłam w przedszkolu.

Samo słowo budzi pejoratywne skojarzenia.

W sumie, to nie wiem, czy ten jadłospis układano odgórnie? Kto wpadł na pomysł serowania dzieciom takiej potrawy?

Idiota jak nic.

Argumentem o głodujących dzieciach w Afryce posługiwałam się jako rodzic. Skończyłam z tym, kiedy usłyszałam od pacholąt, że mogę zrobić paczkę i wysłać ją do Afryki.
Biję się w swą wątłą pierś i przyznaję do grzechu. Przyczyniłam się do powstania traumy wątróbkowej u młodszego pacholęcia. Do dzisiaj ją ma.
Ku pokrzepieniu tego skrzywdzonego okrutnie dziecka, które nosisz w sobie- mój ogrodowy gość
Spotkałam go na rabacie podczas ściółkowania kompostem. Początkowo tylko ciężko oddychał. Z miseczki jeść nie chciał. Po schrupaniu dwóch porcji z torebkowej podkładki ruszył w rabaty z predkością galopujących koni. Jak rumak...
Jedzenie przygotowane na szybko. Miseczka z woda stała pod drzewkiem.