Pod koniec maja wybrałem się znowu z aparatem w podróż po ogrodzie. Uwagę przykuwały przede wszystkim najpiękniej kwitnące rośliny -
zarówno tak okazałe, jak rododendrony
jak i dużo skromniejsze jak te... kwiatuszki przy krawężniku
albo te:
Nie mam pod ręką Żony, żeby zapytać, ale bardzo możliwe, że to są azalie japońskie Marushka... Albo i nie
A skoro już przy rododendronach i azaliach jesteśmy - to mam pytanie. Azalia/różanecznik - to synonim, który znany był mi jeszcze zanim zainteresowałem się uprawą ogrodu. Ze 20 lat wstecz, studenci w pociągach nie siedzieli z komórkami, tylko książkami lub... krzyżówkami

Natomiast teraz wiem też, że i rododendron jest de facto tą samą rośliną. Z tym, że ja chyba używam tej ostatniej nazwy na bardziej rozłożyste rośliny, a azalia czy też różanecznik - na drobniejsze. Sam nie wiem dlaczego, może słowo 'rododendron' przypomina trochę 'akordeon', więc jest "rozłożystym słowem", a róża-necznik, jak sama nazwa wskazuje, takim bardziej delikatnym
A jak jest rzeczywiście? Czy te 3 nazwy zawsze można stosować zamiennie? Czy też któraś jest przypisana do pewnej grupy gatunków?