Czyż nie lepiej, ogrodniku,
chodzić wiosną po trawniku,
niżli zimną, śnieżną porą
zadowalać się swą norą?
Nora własna trochę ciasna,
dzielić musisz ją z rodziną,
i pies tutaj na przyprzążkę.
Stresu czyni ci nawiązkę.
Co innego gdy zaświeci,
promyk, co to z nieba leci,
ty odżywasz niczym mlecz,
futra, czapki-idą precz.
I od rana się sposobisz,
Czy co i ile jutro zrobisz.
W myślach masz już cały plan,
No bo wiosną jesteś
pan!