NewLife w ogrodzie
20:33, 27 paź 2016
Zojka, nic a nic mi nie szkoda. Nie mogę sie doczekać, kiedy trawniczek poprzetykam ślicznymi rabatkami 
Dobry wieczór Agatko. Kojarzę dobrze Twój awatar, ale chyba do mnie zajrzałaś pierwszy raz? Jeśli byłaś a zapomniałam, przepraszam. Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie.
No i przyjechały moje misiunie. Wymęczone, zafoliowane tak mocno i ściśnięte, że dychać nie mogły. Z dosyć dużym systemem korzeniowym, ale tak suchym, że błagały o pić. A ja nie bardzo miałam jak się nimi wszystkimi naraz zająć. Zdołałam je tylko uwolnić z tego plastiku, większą cześć wsadzić do taczek wypełnionych wodą, do beczki i gdzie tylko się dało i zaraz zastała mnie noc. Nie wiem jak z jakością sadzonek, bo się nie znam. Mocno ściśnięte, odkształcone, dopiero jak się zadomowią okaże się co z nich będzie. Mam nadzieję, że się przyjmą. Dwie sztuki różnią się kolorem, są podżółknięte, ale wśród sadzonek co najmniej 2 sztuki za to dorodne,mocno odstające gęstością i wielkością, to przeznaczę na formowane.
Szkoda, że dzień taki krótki i nie mogłam ich posadzić. W nocy będą mi się śniły te ich odsłonięte, suche korzonki
Przymiarka.
Chcąc "zaparkować " taczką cofałam i wpadłam na drugą i wyrżnęłam aż mi się świeczki pokazały. Przygnieciona dwiema taczkami wśród miśków przez chwilę zastanawiałam się czy jestem cała. Skończyło się na siniakach, ale coraz bardziej boli. Mam nadzieję, że jutro będę mogła się ruszać, bo miśki nie mogą czekać. Przypomniałam sobie tok myślenia Iwki, że siniaki to nic, zejdą, że ważne, że nic więcej się nie stało. To mały sukcesik w moim pesymistycznym podejściu do życia. Trzymajcie za mnie kciuki jutro.
Dobranoc

Dobry wieczór Agatko. Kojarzę dobrze Twój awatar, ale chyba do mnie zajrzałaś pierwszy raz? Jeśli byłaś a zapomniałam, przepraszam. Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie.
No i przyjechały moje misiunie. Wymęczone, zafoliowane tak mocno i ściśnięte, że dychać nie mogły. Z dosyć dużym systemem korzeniowym, ale tak suchym, że błagały o pić. A ja nie bardzo miałam jak się nimi wszystkimi naraz zająć. Zdołałam je tylko uwolnić z tego plastiku, większą cześć wsadzić do taczek wypełnionych wodą, do beczki i gdzie tylko się dało i zaraz zastała mnie noc. Nie wiem jak z jakością sadzonek, bo się nie znam. Mocno ściśnięte, odkształcone, dopiero jak się zadomowią okaże się co z nich będzie. Mam nadzieję, że się przyjmą. Dwie sztuki różnią się kolorem, są podżółknięte, ale wśród sadzonek co najmniej 2 sztuki za to dorodne,mocno odstające gęstością i wielkością, to przeznaczę na formowane.
Szkoda, że dzień taki krótki i nie mogłam ich posadzić. W nocy będą mi się śniły te ich odsłonięte, suche korzonki




Przymiarka.

Chcąc "zaparkować " taczką cofałam i wpadłam na drugą i wyrżnęłam aż mi się świeczki pokazały. Przygnieciona dwiema taczkami wśród miśków przez chwilę zastanawiałam się czy jestem cała. Skończyło się na siniakach, ale coraz bardziej boli. Mam nadzieję, że jutro będę mogła się ruszać, bo miśki nie mogą czekać. Przypomniałam sobie tok myślenia Iwki, że siniaki to nic, zejdą, że ważne, że nic więcej się nie stało. To mały sukcesik w moim pesymistycznym podejściu do życia. Trzymajcie za mnie kciuki jutro.
Dobranoc
