Potwierdzam, że choiny i serby wolą glebę zasadową.
Propozycje nasadzeniowe pod drzewkiem brzmią całkiem fajnie.
Osobiście bardzo lubię katalpy i wybaczam im późny start. W sezonie widok olbrzymich liści to prawdziwa uczta dla oka.
Zdecydowana jesteś na formalne, kuliste drzewko?
Bo można by iść w stronę mniej formalnych nasadzeń i strzelić tam niewielkiego klona (Ginnala, ussyryjski, ściętolistny) lub naturalnie prowadzoną śliwę wiśniową (nieszczepioną). Byłoby to takie naturalne przejście z przedogródka do prywatnej części ogrodu. Nasadzenia pod drzewkiem nawiązywały częściowo do frontu, a częściowo do tyłu.
To taka luźna propozycja.
Edit: wpadłyśmy z Iwonką na ten sam pomysł
Może coś takiego
Można by powsadzać białe i filoletowe/różowe/lila tulipany. Można między choiny wsadzic turzyce the beatles. Wiele opcji jest...
Kasiu to niezwykle miłe co piszesz - a jak mój ogród jest przepiękny zobaczysz jak zobaczysz W każdym razie mojego na łamach prasy ogrodowej jeszcze nie było
Widziałam styropianowe grzybki - bardzo takie by mi pasowały chyba sobie zrobię jak zdążę.
Na razie w domu zaczynam roznosić to i owo
taka choineczka z kory mi się podoba
Ogrodniczkowanie na luzie chyba tak naprawdę nie istnieje.
Tak się wymądrzam .
Nawet najbardziej wyluzowany ogrodnik jak w kwietniu nie posieje czy nie posadzi to stresuje się bo przecież w lipcu to już nie to samo.
Ale my tu o innym stresie. Ja Cię rozumię jak się pracuje i czeka na ten jeden w miesiącu week i organizuje wszystko by się ogrodowo spełnić a tu albo nagły wyjazd albo właśnie długo oczekiwane deszcze....no i ogród zarasta.
A jak się stale coś robi w ogrodzie to inne sprawy przeciekają. I jak się tak robi to czasem sobie myślę że to bez sensu bo za miesiąc, dwa i tak nic z tego.
Jest jeszcze coś co mnie irytuje im więcej pracuję w ogrodzie widzę więcej i wydaje mi się, że można więcej robić a nawet trzeba.
Ale jest też jeszcze coś innego - jak się sporo zrobi to się widzi zimą że jest jakaś przestrzeń lepiej zorganizowana/zaprojektowana - i to cieszy i tam mniej się pracuje.
No wszystko wymaga równowagi. Bo równowaga w przyrodzie i życiu jest najważniejsza ...no prawie.
Trzymajmy się zatem tezy że ogrodnictwo musi być wyluzowane wszak wszyscy wyznają że ogród przynosi ukojenie dla starganych nerwów
Odnośnie takich wycieczek - to oczywiście sa biura - jak będziesz zainteresowana to Ci powiem a Danusia na pewno też.
To dla wyluzowania
największy wyluzowany luzak - jak teraz nie zdąży to ma czas to świąt
Dziękuję wszystkim za zachwyt nad moimi plecionymi trawami, zainspirował mnie Pawlus - ma zaplecione miskanty, choć w zwykłe warkocze. Gdzieś też widziałam podobne choć podplecione u podstawy tylko. Cieszę się, że się Wam podoba
Dzisiaj ostatecznie w tym roku byłam w ogrodzie. Roboty jeszcze by było. bo liście z okolicy i z moich krzaczków teraz na ziemi leżą, ale przymknęłam oko i starałam się tego nie widzieć. Ostatecznie, z braku śniegu będą robić za ciepłe okrycie bylinom i cebulkom. Donice w szklarni do góry dnem ustawiłam, woda wylana z pojemników, kopczyki różom powiększyłam, i teraz już ostatecznie założyłam ręce w kieszeń.
W weekend piekę pierniczki z wnusiem, a po niedzieli lepię pierogi.
Zimy u mnie nie było, i do świąt może nie będzie? I tego się trzymam.
Rozchodniki małe "kapustki" u podstawy mają, a maczek kalifornijski cudnie zielony. Innych zdjęć z ogrodu nie mam, bo aparat zmarzł, i powiedział, że nie ma mocy.
Przód w zwałach śniegu Musiałam odkopywać buksy :/
Różowe trzmieliny, nie lubię takich
No i moje nieporadnie związane trawy....a niech tylko ktoś spróbuje się śmiać - to ubiję