Mieliśmy PRZEOGROMNĄ przyjemność gościć Gosię z Krzysiem

. Mogłam cieszyć się Nimi od rana
do wieczora
i wiecie co? Ciągle mi mało. Zleciało nie wiadomo kiedy. Za szybko. A było tak fajowo. Zresztą kto Ich zna, to tłumaczyć nie muszę

. Szewczusie są nie do przejedzenia


.
Byliśmy na klamotach

i w szkółce. Sadziliśmy roślinki

. Nie to, że zagoniłam Gości do roboty

, sami zaproponowali

.
Tu posadziliśmy 4 azalie Marushka i 2 przesadzone hortensje Bobo.

Tutaj, zamiast Bobo wylądował taki śliczny, pstrokaty rododendron Goldflimmer.