No, wprawdzie z tych co teraz chodzą rosołu nie będzie bo mają dożywocie, ale ryzyko capienia jajek istniało. Toteż jegomość dostał miejscówkę na środku warzywniaka, a obok przekopane na zrobienie sadzonek po jutrzejszym cięciu.
Toszka i powaga?! No coś ty....
Buksika niestety nie dopieściłam, cięcie jutro. Dzisiaj skorzystałam z okazji, że eM w domu i przesadzaliśmy w sadzie. A i tak sąsiad do pomocy był potrzebny. Ale najgorsze za nami.
Też się tego wystraszyłam, więc znalazłam mu lepszą miejscówkę.
W ofercie jednej ze szkółek ogrodniczych widziałam podagrycznik z pstrymi liśćmi w okazyjnej cenie. Wtedy wydawało mi się to żartem ale po dwóch dniach walki z tą pospolitą rośliną o liściach zielonych jak najzdrowsze różaneczniki oznajmiam, że nie chcę tej rośliny na oczy widzieć.
Aż poczytałam co to za gagatek i okazuje się, że dawniej leczono nią problemy ze stawami(o ironio losu) ale nie ma konkretnych badań.
Moje stawy na pewno wyłączyła z życia na co najmniej dwa dni.
Ale żeby nie było tak smutno zrobiłam parę zdjęć szachownicy kostkowatej.
Miało być 50 są 3 kwiatki ale nie ma co wybrzydzać. Cieszę się i z tego.
Do ostatecznej akceptacji, te malutkie kulki powstały z takich niezbyt ładnych bukszpanów. Toszka gdybyś mogła zerknąć?
Ta turzyca postawiona tylko chwilowo, podzielę swojego miskanta ML i tam wsadzę.
Zastanawiam się jeszcze nad tym, czy kulek nie zbliżyć do nogi lizaka?