Działka ma kształt nieregularnego czworokąta ze spadkiem ok. 1 m w kierunku zakątka z brzozami.
Jako pierwszy powstał tzw. kokon, czyli nasadzenia wzdłuż granicy działki. Ze względu na ten nieregularny czworokąt zrezygnowałam z linii prostych. Linią falistą (łukami) łatwiej było zgubić zróżnicowane odległości bryły domu od granicy.
Po przeprowadzce zajęłam się organizacją przestrzeni pośrodku. Po kilkudziesięciu dniach kopania było tak
Następnym etapem było zniwelowanie spadków. Powstała wtedy pierwsza rabata półksiężycowa, nieco wyniesiona nad poziomem trawistej ścieżki i z konieczności zabezpieczona łupkiem.
Kiedy powstał warzywnik, to wraz z nim pojawił sie pomysł na drugą rabatę półksiężycową oddzielającą część użytkową od ozdobnej. Uznałam, że nie potrzebujemy aż tak wiele trawiastych powierzchni i między tymi półksiężycami pojawiło się tzw. rondo. Równolegle czyniłam starania, aby zamaskować nieco betonową przykrywę studni zbierającej deszczówkę. W pierwotnej wersji wyglądało to tak
Na pierwszym planie byliny wokół studni, za nią tzw. rondo. Po przeprowadzce skarbonka świeciła dnem i obsadzałam tym, co miałam pod ręką. Zakupy roślinne czyniłam głównie z darowizn otrzymywanych z okazji urodzin, imienin czy Dnia Mamy. Kupowałam mikroskopijne drzewka i krzewy, aby funduszy starczyło na jak najwięcej sadzonek.
Wizję miałam rozrysowaną na kratkowanym papierze. Mam taką przypadłość, że ogród widzę jako zbiór plam i kształtów. Detal, konkretna roślina- to pojawia się zawsze na końcu. W kolejnych latach usuwałam to, co mi w tym układzie zgrzytało, a dosadzałam to, co wydawało mi się lepsze.
Pierwotnie na rondzie rosła glediczja Sunburst. Niestety po dwóch sezonach wichura złamała ją w miejscu szczepienia. Z półksiężyca wyleciały dwa tamaryszki, bo za bardzo zdominowały rabatę- za ciężkie były wizualnie. Na skraju tych półksiężycowych rabat dobrze sprawdzają się niewielkie drzewka. Taka lekka przesłona powoduje, że nie widać od razu całości.
"Wyprostowałam" rabatę pod oknami, aby w tym sezonie była już rabatą anabelkową, a nie przechowalnikową na razie jest taki efekt:
Na końcu tej rabaty ( i na końcu szpaleru hortensji) posadziłam miskanta, a pod nim przetaczniki z własnego podziału i stipę.
Przed hortensjami są kosaćce syberyjskie i turzyca ID. Z przodu dam jeszcze hosty.
Jutro ciąg dalszy prac - muszę powyjmować zadołowane doniczki
jestem zakupoholiczka ale nie moglam sie oprzec, no i wyszlam z tym pieknym klonem Shaina, kalinami St. Keverne, Kilimandzaro i rekawicami ogrodowymi Garden Gloves na probe, niestety to dla jakichs grubopalczastych, za wielkie. Moze po suszeniu nieco sie skurcza