Witam ponownie w miłym gronie
Dzień zaczął się pięknie, właśnie na chwilę zajrzałam do komputera między jednym a drugim wyjazdem, patrzę a tu dla odmiany jednak miło się zrobiło. I na tym poprzestańmy, obiecuję że słowem nie wspomnę o pracy itd
Zdjęć na razie nie mogę załączyć bo jeszcze nie wypieliłam ))
No jedno pokażę
A jak wrócę to postaram się pokazać Wam moje rozrośnięte trawy.
Iwka ja mam nadzieje że dobrze to zrobiłamale to za 2-3 lata się okarze, tu masz 100%racji. Mnie martwi co innego, czy będą do tego pasować purpurowe żurawki, czy dosadzić przed nie rude, bo nie wiem na jaki kolor sie berberysy przebarwią
Tam troche w oddali widaćPod koniec sierpnia zamówie ze 20 jeszcze, bo teraz to zrzęda za bardzo wyczulony
No dobrze, jeszcze nie skończyłam pisma, ale wrzucę, to zanim wrócę, może już jakiś fajny pomysł się urodzi?
Tu jest szkic tej części z oczkiem. Usytuowane jest bez sensu - przy schodach.
Drzew zaznaczonych jako ABC i E już nie ma.
A to owo oczko. Widok nieco z góry, ze schodka któregoś.
I z dołu.
Jak zamaskować te brzydkie, bo nienaturalnie rzucające się w oczy, brzegi oczka?
W lecie maskowałam roślinami ale w zimie jest łyso (obecnie z jednej strony jest bergenia pomiędzy hochlą zieloną, ale zimą będzie tylko ciut bergenii).
Może jakis pomysł na wkomponowanie oczka w taras - czyli w to coś, wyłożone obecnie nieregularnymi płytami widoczne na 1 zdjęciu.
Zostawiam Was, wracam do utarczek z wiatrakami Liczę na owocną dyskusję.
Przez tego malucha to prawie się rozwiedliśmy ... Historia jest zawiła ale w skrócie opowiem.
Otóż mój małżonek zobaczył, że sąsiad przerobił malucha na tzw."rurowca", czyli na podwoziu malucha zamontował ramę z rur, zamontował silnik i różne pierdoły i śmigał tym cudem po naszej wsi. Mojemu M.też się zamarzyło ale nikt się nie spodziewał, że ma słomiany zapał. Kupił ramę z rur za 1500 zł, wynajął samochód i przywiózł tę ramę ze Śląska. Potem długo szukał malucha "bez papierów". W końcu kupił za 400 zł jakiegoś. Położył tego malucha na środku ogrodu na boku, wymontował kilka elementów i tak leżał ten grat przez 2 lata. Wokół tego złomu rosły badylska. A że M.kosił jeszcze wtedy łaskawie trawę (raz w miesiącu lub rzadziej), i na dodatek kosił tak jak mu było wygodnie (nie dokładnie, nie kosił między tujami, i nie kosił wokół złoma). Mnie trafiało wiadomo co....
2 lata temu postawiłam ultimatum: Kochanie masz sprzątnąć złomka do 1 czerwca, jeśli nie to ja to zrobię. Dobrze, że powiedziałam to przy sąsiadach. Miałam później o wiele łatwiej...
Kilka dni po 1 czerwca zadzwoniłam do kolegi, który zajmuje się remontami samochodów i zapytałam, czy nie mógłby zabrać takiego złoma . Umówiliśmy się na telefon. Mój M.wyjechał na 2 dniową delegację i tym czasie zabrano cudowną, zieloną karoserię ze środka trawnika , ja wykarczowałam haszcze, przekopałam teren, posiałam trawę i czekałam na powrót męża. Wrócił wieczorem i nie zauważył Denerwowałam się całą noc! Dopiero rankiem poszedł na papierosa i wrócił z krzykiem: "Co ku... zrobiłaś z moim SAMOCHODEM ??!!!". Moja odpowiedź była krótka: "To co obiecałam" i pojechałam do biura. Małżonek nie odzywał się do mnie chyba przez 2 tygodnie. Aż trawa wzeszła
Ale sąsiad pomógł mi wyjaśnić, że przecież byłeś uprzedzony
Na tę chwilę stoi namiastka malucha na kołach niedaleko drewutni, z zamontowaną rurą i zamontowanym silnikiem, ale bez pedałów gazu, sprzęgła i hamulca. Wokół rosną już rośliny i jeszcze sezon i nie będzie widać, że tam coś stoi.
Na tę chwilę tematu rurowca w moim domu się nie podejmuje Nikt nawet słowem nie wspomina
Może kiedyś wezmę sprawy w swoje ręce i podczas jakiejś delegacji wywiozę sprzęt do mechanika, to doprowadzi go do używalności i z synem będziemy śmigać po lesie Ale to już będzie inna bajka....