Droga do Kondzia zleciała jak z bicza trzasło i ani się obejrzeliśmy, a już poznałam ogród po zdjęciach.
To tu - mówię do Witka, bo widzę trzy stożki
Powitali mnie na progu Andrzej i Kondzio - zgrana ekipa ogrodowo ...hmmm nie wiem jaka jeszcze bo obiad z dwóch dań i desery były boskie, tarta na gorąco z lodami i szarlotka, same ulubione przysmaki no i dwunastoletnie wino
Ale zanim ich skosztowaliśmy, odbył się długi spacer po ogrodzie i podziwianie kolorów jesieni, zaraz Wam je pokażę
Powitanie i pochwalenie się zakupami po drodze