Znowu kopanko .... Tylko 5 godzin - 10 m2. Śmiesznie to wygląda, bo mam rozkopane w kilku miejscach - skaczę jak cień idzie żeby nie kopać w samym słońcu. W końcu połączę te moje puzzle.
Mam fajnego sąsiada na działce - kibicuje mi i chwali Mówi : kop, kop., bo jutro spradzę
A tu kawałeczek żółtej rabaty. Taka faza dziurawca mi się podoba.
Chorobowa niemoc i kilkudniowe upały powyżej 30 stopni wykluczały jakiekolwiek działania w ogrodzie. Na zewnątrz wychodziłam tylko po warzywno-owocowe zbiory.
Dzisiaj, po nocnej ulewie, trochę lżej się oddycha, a rośliny są zadowolone z deszczu.
Przy tarasie powtarza kwitnienie LO.
Niektóre werbeny są nad wyraz dorodne.
Kwitną zwykłe jeżówki. Dobrze sobie radzą nawet w półcieniu.
O łanach rudbekii mogę zapomnieć. Same się ograniczają. Zostały nieliczne kępki odmiany Goldstrum.
A u mnie wykiełkowały już wysiewy poplonu. Po kilku dniach.
Skrzydła dodatkowo podciął mi Covid. Szczepienia i ostrożność chroniły nas ponad dwa lata. Głupota jednego osobnika nieco skomplikowała nam życie. Szykowałam się do przyjęcia czwartej dawki szczepionki, a tu klops. Na szczęście ta fala nie miota człowiekiem nazbyt dotkliwie. Denerwująca jest tylko spora męczliwość i potliwość.
Mój krwiściąg osiągnął w tym sezonie spore rozmiary. Zdecydowanie wymaga podpórki.
Próbuję go zakolegować z "Błękitną rapsodią".
Kiedy się rozrośnie, to powinien dobrze wypełnić ten zakątek.
90% przegorzanów odjechało już z ogrodu w workach z odpadami bio. Kilka sztuk zostawiłam, ale i one wkrótce opuszczą ogród.
Na tej drugiej fotce są hortki bardziej ażurowe.
Moje wims redy 3 lata wprawdzie w donicach ale one nie sa wysokie. Mają z metr max mert dwadzieścia. Myślałam że nie pożrą traw.