Ale masz dobrze . Piękne brzozy , teatry i jeszcze ten tajemniczy pan którego zazdrośnie nie chciałaś pokazac no i M do tego wszystkiego żeby jeszcze nie zapomniec o Franiu. Raj .
Bogdziu, fakt raj !
-pan był chwilkę, gł. jak mnie nie było. Zarobił, bo popracował , a nie lubię jak ktoś wyciąga rękę za nic.
-Brzozy piękne, oj tak ! uwielbiam je i patrzę z kuchni na nie, jak cudnie się przebarwiły i dumnie bieleją ich pnie na tle zieleni.....
-a Mój eM b.pracowity jest, to kolejny fakt ! popalił nawet gałęzie, dzięki czemu Franio też miała atrakcję
szkoda tylko, że kiełbasek nie było
Kiełbaski będą pewnie innym razem . Mam nadzieję ze ten pan nie był z przypadku tylko znajomy, bo od razu mam w głowie co sie przydarzyło Gabi.
Droga do Kondzia zleciała jak z bicza trzasło i ani się obejrzeliśmy, a już poznałam ogród po zdjęciach.
To tu - mówię do Witka, bo widzę trzy stożki
Powitali mnie na progu Andrzej i Kondzio - zgrana ekipa ogrodowo ...hmmm nie wiem jaka jeszcze bo obiad z dwóch dań i desery były boskie, tarta na gorąco z lodami i szarlotka, same ulubione przysmaki no i dwunastoletnie wino
Ale zanim ich skosztowaliśmy, odbył się długi spacer po ogrodzie i podziwianie kolorów jesieni, zaraz Wam je pokażę