Marzenko.. już się nie da siedziec na ławeczce..... bo teraz trawki na niej siedzą
Zapraszam przy każdej okazji Nawet nie miałyśmy okazji przysiaść razem...... trzeba nadrobić
zaczynam mieć kosmate myśli ... i rozważam zdradę alejki z onymi powyżej ...
Możesz zdradzić... to Ci się zmieści.... u Ciebie Na wiosnę zapraszam po szczepki na początek rabaty trawiastej..... dla Ciebie nawet ją uszczuplę A drugą kępkę dla Adasia ........
Lecę, bo widzę ruch na serialu.........
Muszę go przekopać.. tylko gdzie????? I kiedy najlepiej???
Aniu ładny ten tangucki powojnik, kwitnie cały sezon i jak inne już przekwitły praktycznie on cały czas w pełnej krasie, w tym roku sobie kupiłam też , ale mój jeszcze malutki
Mój posadzony w tym roku.. .tak urósł.. i zawąłsnął całym gankeim, wejsciem i rabatą........ i dlatego musze go przenieść No i różowy z zółtym mi sie nie komponuje
Lecę, bo widzę ruch na serialu.........
Muszę go przekopać.. tylko gdzie????? I kiedy najlepiej???
Słonko zaświeciło wiec szybko rekonesansik..... wiec by nie było zastoju na wątku... wiem, wiem powtarzam fotki....... kto nie chce niech nie patrzy ...
Trawki przetrwały dwie zimy...a teraz część wygniła..buuuuuuuu
Zimowity za aksamitkami.....hmmmmmm gdzieś je trza przekopac.... troszkę głupio to wygląda.. zestaw kolorów zgrzytnozębowy
Ale aksamitki z moich nasionek... proszę jak ładnie wyrosły....... ha, czasami coś mi sie uda ogrodowo zrobić poprawnie...ależ się pochwaliłam I za rok znów je tu posadzę
Aniu ładny ten tangucki powojnik, kwitnie cały sezon i jak inne już przekwitły praktycznie on cały czas w pełnej krasie, w tym roku sobie kupiłam też , ale mój jeszcze malutki
Danuś - specjalnie dla Ciebie - miło sobie znów odświeżyć tą historię I mam nadzieję, że Iza się nie obrazi, że odebrałem jej przeczytanie całego wątku przez Szefową - na chwilę obecną
Ania ... witaj ... no właśnie zaczynam dzień od ogrodowiska i kończę ... sęk w tym, że kończę zbyt późno ... a potem ... no właśnie ... publiczna kompromitacja ...
wczoraj podobnie jak i przedwczoraj ... i tak wiele razy ... pałętałam się pomiędzy wątkami szamotając się z obezwładniającą mnie labilnością emocjonalną ... żeby źle nie śnić (jakby na sny był czas po 2 w nocy) z głową w marzeniach dotrwałam do rana ... jakimś cudem pracę przetrwałam ... za to drogi do domu nie dźwignęłam ... od podstawówki miałam problem z drogą pomiędzy punktem A a punktem B ... szczęśliwie na maturze mogłam zdawać biologię (3 osoby zdające jakieś 3 razy tyle komisji ale przytomnie uznałam, że matmy nawet na tróję nie spiszę ) ... dwie dekady potem zmora dopadła mnie znowu ... stoję sobie i czekam na autobusik ... autobusik podjeżdża nie mój ale co tam 1 przystanek i dalej mam więcej możliwości ... po głowie galopują mi miskanty i 3 brzózki które niezdarnie próbuję osadzić w przestrzeni przedogródka ... wysiadam i miłe odczucie sukcesu bo faktycznie nadjeżdża taki autobusik który mi pasuje ... supcio ... dobiegam pare metrów dalej ... wsiadam ... już mam z tymi brzózkami dalej kombinować ale denerwuje mnie facet ... gapi sie na mnie i śmieje ... gupiii ... odwracam się ale jest coraz gorzej ... poczucie irracjonalnego deja vu mnie nie opuszcza ... gorzej zerkam a ten facet śmieje się już wprost do mnie i to całą gębą że tak powiem ... kilka osób jakby też ale nie wprost ... hmmm ... na rondzie sprawa stała się jasna ... wysiadłam i wsiadłam do tego samego autobusiku ... no cóż pozostało wysiąść z taką godnością na jaką w tej sytuacji mogłam sobie pozwolić ... i dziś może dla odmiany spać jak należy ...
a te brzózki to mi nie wejdą chyba jednak ...
Izuńka... ja Ci się nie dziwię,.. brzozy z białą korą i miskanty.. i wszystko inne jest milczeniem
Danuś - specjalnie dla Ciebie - miło sobie znów odświeżyć tą historię I mam nadzieję, że Iza się nie obrazi, że odebrałem jej przeczytanie całego wątku przez Szefową - na chwilę obecną
Ania ... witaj ... no właśnie zaczynam dzień od ogrodowiska i kończę ... sęk w tym, że kończę zbyt późno ... a potem ... no właśnie ... publiczna kompromitacja ...
wczoraj podobnie jak i przedwczoraj ... i tak wiele razy ... pałętałam się pomiędzy wątkami szamotając się z obezwładniającą mnie labilnością emocjonalną ... żeby źle nie śnić (jakby na sny był czas po 2 w nocy) z głową w marzeniach dotrwałam do rana ... jakimś cudem pracę przetrwałam ... za to drogi do domu nie dźwignęłam ... od podstawówki miałam problem z drogą pomiędzy punktem A a punktem B ... szczęśliwie na maturze mogłam zdawać biologię (3 osoby zdające jakieś 3 razy tyle komisji ale przytomnie uznałam, że matmy nawet na tróję nie spiszę ) ... dwie dekady potem zmora dopadła mnie znowu ... stoję sobie i czekam na autobusik ... autobusik podjeżdża nie mój ale co tam 1 przystanek i dalej mam więcej możliwości ... po głowie galopują mi miskanty i 3 brzózki które niezdarnie próbuję osadzić w przestrzeni przedogródka ... wysiadam i miłe odczucie sukcesu bo faktycznie nadjeżdża taki autobusik który mi pasuje ... supcio ... dobiegam pare metrów dalej ... wsiadam ... już mam z tymi brzózkami dalej kombinować ale denerwuje mnie facet ... gapi sie na mnie i śmieje ... gupiii ... odwracam się ale jest coraz gorzej ... poczucie irracjonalnego deja vu mnie nie opuszcza ... gorzej zerkam a ten facet śmieje się już wprost do mnie i to całą gębą że tak powiem ... kilka osób jakby też ale nie wprost ... hmmm ... na rondzie sprawa stała się jasna ... wysiadłam i wsiadłam do tego samego autobusiku ... no cóż pozostało wysiąść z taką godnością na jaką w tej sytuacji mogłam sobie pozwolić ... i dziś może dla odmiany spać jak należy ...
Witam wszystkich,
ale za to zdjęcie chciałabym szczególnie podziękowac Danusi
No cóż jestem na etapie, gdzie interesują mnie bardziej - ładne, ciekawe, pomysłowe i praktyczne rozwiązania małej architektury ogrodowej.
Jeszcze raz dziękuję i prosze o więcej...
A czerwony buk na jednym z ostatnich zdjęć, to purple fountain?
Tak, to ta odmiana
Udało mi się spełnić swoje kolejne ogrodowe marzenie
W miejscu namiotu, w którym trzymałam hosty powstała wiata-altana, zbudowana w zaledwie kilka dni przez prężną ekipę górali. Od dawna zbierałam starą cegłę rozbiórkową, która teraz wykorzystałam
Długo myślałam nad projektem, który wreszcie dojrzał w mojej głowie
Jakiś czas temu zobaczyłam zachwycającą doniczkę z rojnikami u Madzi - noemi. Bardzo mi się ten widok spodobał i przygarnełam trochę rojnikowych maleństw od mojej mamy. Maleństwa się przyjęły, wydały na świat młode i tak sobie rosną jedne na drugich. Fajnie to wygląda a jak zarośnie całą doniczkę to będzie jeszcze ładniej
Jakiś czas temu zobaczyłam zachwycającą doniczkę z rojnikami u Madzi - noemi. Bardzo mi się ten widok spodobał i przygarnełam trochę rojnikowych maleństw od mojej mamy. Maleństwa się przyjęły, wydały na świat młode i tak sobie rosną jedne na drugich. Fajnie to wygląda a jak zarośnie całą doniczkę to będzie jeszcze ładniej