Ja byłam w Wojsławicach 22 lipca /

/ w ostatnią niedzielę tydzień po Hemero-manii czyli spotkań liliowcowych entuzjastów.
To była w dla mnie i mojego męża wyprawa w mało sprzyjającej pogodzie, ponieważ prognozy pogody się nie spełniły.
W Wojsławicach całą noc lałao i nad ranem więc możecie sobie wyobrazieć jakiej urody mogły być liliowce

.
Ale co tam, plan to plan więc w deszczu wyjechaliśmy rano z Wrocławia i na szczęscie tuż przed Wojsławicami / w zasadzie Niemczą/ przestało padać.
Na parkingu stały jeszze 2 inne samochody

i wioneło pustką i ciszą .
Zanim zakupiliśmy bilety trzskały się już fotki na widok kolorowych wstążek
uroczy domek
widok u góry miodowej rzeki przyprawiał o dodatkowe emocje

- liliowcowa rzeka