SZCZĘŚCIE JEST WYBOREM - banalne, ale codziennie dokonujemy wyborów.Od tego zależy nasze szczęście.Jedną z rzeczy które wybrałam to ogród. Dla mnie to nie tylko zieleń; to miejsce zabaw moich dzieci, miejsce relaksu, upustu złości z haczką w dłoni i miejsce w którym można się wyciszyć - to wszystko daje mi ogromne poczucie bezpieczeństwa.Zatem zapraszam wszystkich na długą wyprawę po moim ogrodzie............w którym na początku był chaos.....chaos w głowie. Szaleństwo wyboru działki. Radość z posiadania samej ziemi porośniętej niesamowitą ilością chwastów, brzózek .
Pózniej przyszedł czas na dom.Stworzenie projektu trwało strasznie długo, ale efekt zadawala naszą 4 osobową rodzinę w 100%. Każda rzecz przemyślana po pare razy. O ogrodzie nikt nie myślał..... Wprowadziliśmy się gdy nie było jeszcze ogrodzenia i wielu innych rzeczy, choćby wewnątrz domu. Dzieci zaczeły biegać po "chwastowisku" i zaczełam myśleć o trawie. Wcześniej nigdy nie interesowałam się żadnymi roślinami,zupełne zero ! Małżonek stwierdził że nie chce trawy !!! ????????????? ale co w takim razie będzie wokół budynku...........usłyszałam-beton!!!! poprostu szok, wyobraziłam sobie moje dzieci z obdartymi kolanami, poobijanymi głowami......Wiem, ktoś pomyślałby że mój M oszalał, ale on chciał mieć wszędzie beton lub kafle żeby tylko wężem ogrodowym zmyć brud i kurz. I tak długo trwał w tym przekonaniu, a dzieci biegały między chwastami.
Znajomi odwiedzali nas i siedzieliśmy oglądając nasze chwasty. A jak sobie to przypomnę dzisiaj,to śmieję się w duchu - jacy mężczyzni potrafią być uparci....
Przełom nadszedł dość nieoczekiwanie. Któregoś dnia moja babcia, która ma działkę poinformowała mnie że podkopała juz brzoskwinie i możemy po nia przyjechać. Tak poprostu, "nikt nie zamawiał" tego drzewa. Przykro byłoby babci gdybyśmy jej nie zabrali, więc pojechaliśmy busem po te drzewko. Okazało się że nie wejdzie do sporego busa. M nie myśląc zbyt długo zaczął obcinać gałęzie które nie mieściły się do busa. Obojgu zrobiło nam się smutno że babcia tak się starała a my bez serca potraktowaliśmy to drzewko. Po powrocie do domu mąż bez słowa wykopał spory dół i posadził swoje pierwsze drzewo!!!
Po krótkim czasie babcia (zakręcona pozytywnie kobieta ) - nadal chodzi na swoją działkę, podarowała nam bukszpana - wielka kula, nigdy nie przycinana. Z ledwością wszedł do busa. 5 mężczyzn władowało go z trudem do busa i na miejscu poprostu wypchneło na skraju działki,gdzie jest do dziś (zadomowił sie bez trudu, choć ma swoje lata). Następnie był olbrzymi bukszpan który jechał z działki babci do nas ciężarówka z HDSem i w taki sposób został rozładowany za pomocą pasów do przygotowanej wielkiej dziury.
Dopiero po tym wszystkim myśleliśmy i rozmawialiśmy już RAZEM o trawie. Trawnik powstał w zeszłym roku na wiosnę. Rośliny również sadziłam zeszłej wiosny ,aż do jesieni.Nie mam jeszcze oczywiście wszystkich. Mało kwiatów, bylin, ale to następnym razem. Mam mnóstwo planów i tyle samo wątpliwości. I tak już przynudzam, więc na dzisiaj wystarczy. Właśnie tak zaczęła się moja pasja. Babcia zaszczepiła we mnie to tak poprostu,nie pytając czy tego chcę.Dzisiaj mogę jej jedynie podziękować.