Zastanawiam się, dlaczego nie mam rododendronów w moim ogrodzie, a przecież tak mi się podobają. Pewnie dlatego, że przywiozłam kilka dzikorosnących sadzonek ze Szkocji i Walii i myślałam, że rozrosną się szybko i bujnie tak jak tam. Niestety u mnie bardzo się męczą, po zimie brązowieją im liście. Jeden z nich zakwitł po raz pierwszy po trzech latach i przynajmniej wiem, jakiego koloru są kwiaty.
Edward - zaprzyjaźniony Walijczyk opowiadał,że rh są dla nich utrapieniem, gdyż tak szybko się rozrastają. Organizują nawet sobotnie wyjazdy całych rodzin na ich karczowanie. Gdy opowiedział znajomym, że wyrywałam sadzonki do Polski, wyśmiali mnie i skwitowali, że mogę je sobie wszystkie zabrać...
Pozdrawiam i załączam zdjęcie tego szkockiego utrapieńca