Wkrótce kania przeniosła się do następnego ogrodu. Usiadła na dachu i tylko nas obserwowała.
Na chwilę przeniosła się na słupek płotu, ja znów fotografowałam obraczke.
Maz pobiegł po rybę. Kiedy chciał jej rzucic, kania odfrunęła.
Dopiero wieczorem gdy wróciła do mojego ogrodu i ja rzuciłam jej rybę sfruneła do niej i jadła.Jedzenie ryby nie sprawiało jej takiej trudnosci jak mielonego.
Po zjedzeniu urzadziła pokazlotów nad ogrodem, ale było juz dośc ciemno i zdjęcia są słabej jakosci
Wkrótce kania przeniosła się do następnego ogrodu. Usiadła na daszku i tylko nas obserwowała.
Na chwilę przeniosła się na słupek płotu, ja znów fotografowałam obraczke.
Maz pobiegł po rybę. Kiedy chciał jej rzucic, kania odfrunęła.
Dopiero wieczorem gdy wróciła do mojego ogrodu i ja rzuciłam jej rybę sfruneła do niej i jadła.Jedzenie ryby nie sprawiało jej takiej trudnosci jak mielonego.
Po zjedzeniu urzadziła pokazlotów nad ogrodem, ale było juz dośc ciemno i zdjęcia są słabej jakosci
Dla wszystkich moich miłych gości w podziękowaniu za miłe słowa,które są jak miód na serce każdego ogrodnika i za wspaniałą atmosferę jaką tworzycie tu na Forum buziaki i kwiaty z mojego ogrodu
Ewo, dla Ciebie też walentynkowo za te piękne róże..... dziś mi się śniły Twoje róże...kiedyś rh Bogdzi, a teraz róże...... aż żal było wstawać
A to dla Ciebie ode mnie....
Rano nie spodziewałam sie już ujrzec kani. Wyszłam na ogród. Kani nie było.Postanowiłam jednak obejśc cały ogród i nagle zauważyłam że coś się rusza na ziemi koło jałowca. To była kania, ale kiedy podeszłam bliżej --odleciała.
Zal mi się zrobiło ze tak ja wystraszyłam. Koło południa zaczęłam robic obiad. Na obiad miała byc ryba. Pomyślałam ,że byłaby lepsza dla kani niż wczorajsze mielone. Nagle telefon. Dzwoni sąsiad. Kazał mi zabrac aparat i szybko przyjśc. Już wiedziałam co u niego zobaczę. Na daszku komórki siedziała kania.
Na nodze miała obrączkę. Skupiłam się na robieniu zdjec tej obrączce.
Rano nie spodziewałam sie już ujrzec kani. Wyszłam na ogród. Kani nie było.Postanowiłam jednak obejśc cały ogród i nagle zauważyłam że coś się rusza na ziemi koło jałowca. To była kania, ale kiedy podeszłam bliżej --odleciała.
Zal mi się zrobiło ze tak ja wystraszyłam. Koło południa zaczęłam robic obiad. Na obiad miała byc ryba. Pomyślałam ,że byłaby lepsza dla kani niż wczorajsze mielone. Nagle telefon. Dzwoni sąsiad. Kazał mi zabrac aparat i szybko przyjśc. Już wiedziałam co u niego zobaczę. Na daszku komórki siedziała kania.
Na nodze miała obrączkę. Skupiłam się na robieniu zdjec tej obrączce.
Fajna historia Ja mieszkam za blisko miasta, u nas ptaków na lekarstwo
Bogdziu, dla Ciebie,za miłą atmosferę, za świat ptaków, który nam przybliżasz, za ciekawe historie i prześliczne bajeczki. Czytałam, nie mam małych dzieci ani wnuków, czytałam dla siebie !