Danusiu,
oj brakuje spotkań. Wizyta u Ciebie w ogrodzie to nawet nie zamiennik angielski, to sama kwintesencja urody angielskich ogrodów. Przyjadę na przebiśniegi, tylko nie mogę się wyrwać na razie z kieratu.
Zawsze starałam się oszczędnie obchodzić z blichtrem, choć i tak jestem sroka i kokoszka w jednym. Kiedyś spędziłam czas świąteczny w Szwecji, w szwedzkich domach, w rodzinach szwedzkich i od tej pory trzyma mnie ta szwedzkość mocno za serce - przestrzeń życiowa oszczędna, naturalna i rozjaśniona światłem. Kolacja świąteczna, obiad noworoczny, koniecznie jakiś koncert chóralny lub instrumentalny lub wspólne wyjście do sauny - tak lubię.
Dziś nasz adwent został rozjaśniony o światło w szklarni. Jest, wreszcie jest!
I przytargaliśmy choinkę na taras do ogrodu.
Wszystko powoli pokrywa się bielą