Życie toczy się dalej, choć z tyłu głowy wciąż są obrazy, o których chciałoby się zapomnieć.
Z wielkim trudem mobilizuję się do działań ogrodowych. Wczoraj kilka godzin zrębkowałam cienkie gałęzie śliwy wiśniowej, a dzisiaj zakończyłam cięcie pnia i konarów. Za dwa lata ogrzeją wnętrza. Może uda mi się dzisiaj wykarczować korzenie.
Szczerba po tych dwóch sporych śliwach jest olbrzymia. Mam nadzieję, że klon strzępiastokory przybierze na masie i rozwinie skrzydła. Do tej pory rósł nieco ściśnięty. Rok temu wsadzałam w miejsce pierwszej usuniętej śliwy jarząba pospolitego. Teraz trzeba go będzie nieco przesunąć i za kilka lat dziura powinna zarosnąć. Może doczekam.
Lista ogrodowych prac wydłuża się z każdym dniem. Trzeba zrobić jesienne nawożenie ogrodu ozdobnego i trawnika nawozem polifoską, wyciąć jesienne maliny, usunąć łęty pomidorów i przekopać zagonek z obornikiem. Do końca września może uda się jeszcze poprzycinać zimozieloności. Jeśli uda się to zrobić, to będę usatysfakcjonowana.

Reszta chwilowo musi sobie jakoś radzić.