ja dziś po południu cięłam, z duszą na ramieniu, że za późno, ale chyba ok, nie płakały, teraz byłam jeszcze spradzić z lampką jak to wygląda i już przyschnięte te miejsca cięcia, chyba jest ok.
Ewa, zrób jutro test i napisz jak u Ciebie, mamy tylko jakieś 20 km do siebie, wiec liczę, że u Ciebie będzie to samo.
dobrze, że mi przypomniałaś o cięciu. Zastanawiałam się czy ta zmienna deszczowa pogoda nic im nie zaszkodzi.Chyba nie ma na co czekać i też muszę się zabrać jutro za cięcie. Teoretycznie wszędzie piszą, że należy ciąć wczesną wiosną.
Tylko kiedy ta wczesna wiosna? Niby już?
jak najbardziej, jeden mój właśnie taki zrudziały, ale na pewno żyje.
Asia, a co sądzisz o tym, że ja dziś te Fastigiaty dopiero pociachałam i to tak konkretnie, każdą gałązeczkę skróciłam?
Nigdzie nie umiałam znaleźć instrukcji jak to zrobić, więc postąpiłam intuicyjnie.