Przeczytałam u Judith o suszy, wyjazdach, podlewaniu i mam podobne rozterki ogrodowe. Tym razem nie było mnie trochę ponad tydzień w domu, szklarnię, donice, warzywa i skrzynię kwiatową regularnie podlewali sąsiedzi. Te części całkiem nieźle zniosły upały, niestety spora część prezentuje się dużo gorzej.
Grujecznik, śś, część drzew owocowych i kilka rabat dosłownie pogubiło liście lub uschło. Mężaty niepotrzebnie przed wyjazdem skosił trawę na starej części. Tam gdze jest koniczyna nadal jest zielono, ale w innych miejscach mam ściernisko.
Na nowej części, o dziwo, murawa bez cięcia sobie poradziła i nawet koloru nabrała

Od wczoraj lałam prosto z węża pod wszystkie drzewa. Na ile to starczy?