Miechunki, koleusy i inne zieloności też były już niezłymi podrostkami, teraz po dwóch tygodniach wszystko nadaje się już do ponownego przesadzania (litości, jak to wszystko galopuje w tym roku ):

04.04.2024
Magnolia ( pierwszy raz w naszej karierze zdążyła zakwitnąć bez szwanku, bez przymrożenia!) i cyziki na przedpłociu:

Małe porównanie: 4 vs 13 kwietnia (ależ ta rajska jabłoń pachnie, coś pomiędzy winogronem a świecznicą)




Oraz tulipany-giganty z ogródka mojej mamy:

6.04.2024
Dojeżdża drugi bujak, bardzom z tego faktu kontenta . Żeby zmotywować się do działania, nucę sobie taką oto wymyśloną naprędce przyśpiewkę: "Weź się babo do roboty, tylko łazisz, cykasz foty!").

Azalia Silver Sword onegdaj i dziś:



Jednak nie zadeptaliśmy wietlicy przy malowaniu płotu- żyje i króluje



Tego jegomościa uwielbiam, więc zaprezentuję po raz wtóry:

Życie to jednak nie samo pasmo niekończących się sukcesów, ćma bukszpanowa prawe doszczętnie zeżarła nam trzy 10-letnie okazy. Teść wziął sobie jednak za punkt honoru uratowanie ich i dzielnie walczy z najeźdźcą:



Nie ma jednak co szlochać, trza zakasać rękawy i się brać do roboty. Stara, obskurna i podgryzana okazjonalnie przez nasze piesy ławka zostaje rozebrana na czynniki pierwsze i zreanimowana, powstaje też nowe wieko do skrzyni, w której za skarby robią nasze gumofilce ogrodowe .

06.04.2024
Kwitną bergenie, ostatni rzut oka na rabatę z lewej strony altany w takim kształcie, już za kilka minut rozpocznie się na niej długo rozkminiana przeze mnie rewolucja



Ale zanim to nastąpi, mała rundka z aparatem na poranny rozruch:

Ciemierniki, mimo, że przekwitnięte, jeszcze bardziej zachwycają mnie swoimi barwami:



Podobnie jak soczystość świeżych listków tawuły i zapączkowanych hortensji pnących:

Urodziły się nam bździoły! I to w liczbie mnogiej! Spójrzcie ile ich jest na daszku hoteliku:



Na szczęście stołówka zdążyła się otworzyć, głodować nie będą na pewno: