Co tam słychać na naszej łączce? Na razie powoli, nieśmiało...



Troszkę fiolecików z drugiej i trzeciej strony płota:

Ta jeżówka wychylająca się z lewej wygląda, jakby mówiła: "Ej, psst! Tutaj jestem!"".

Fasolnik wspina się po sznureczku:



Wyrośnie z niego całkiem ładny wij:



Plantacja cukiniowo-dyniowa:

Kolendra roi się od wszelakich żyjątek:



Łączka powoli również zaczyna wabić do siebie małych podjadaczy kwiatowego pyłku:




Ale to nadal jeszcze nie to:

Ciekawiej zaczyna się robić w okolicach 23 czerwca, kiedy swoje 5 minut świętuje szałwia tricolor (pamiętacie to maleństwo z foliaka, jak wyglądało na rozsadniku w marcu?):

30 czerwca to było już jakieś szaleństwo. Aminki i maczki kalifornijskie zaczynają dopełniać obraz:

18 lipca do tej feerii kolorów dołączają maki, pysznogłówki, nagietki i krwawniki:

Jeśli mowa o krwawnikach, to te różowe na kamiennej rabatce też były łakomym kąskiem dla oka:

Nie zapominajmy też o pastelach w przedogródku. Mój werdykt: supertunie i fioletowe werbeny: tak, te pstrokate petunie: zdecydowanie nie



Bodziszek Cambridge w towarzystwie kwitnącej tawuły:



I ogromny liść rodgersji:

Czas na letnie przetwory- kisimy nasze pierwsze ostre papryczki:



Mam wreszcie trochę wolnego, więc wybieram się na lokalny targ, na którym, o zgrozo!, znowu coś wpada mi w oko ( a dokładnie dwie cosie):



Udaje mi się też doprowadzić warzywnik do względnie dobrej formy: