Z serii porażki ogrodowe - jak brak wiedzy, planu i czasu może skutecznie utrudnić życie "ogrodnika". Winobluszcz. Wersja chyba pięcioklapkowa. Wersja idealna jak ktoś chciałby szybko na wiosnę i lato zasłonić płot. O ile się mu podczepi na sznurkach pędy na początku rośnie jak szalony. Ukorzenianie pikuś. Tniesz pęd, wsadzasz w ziemię i podlewasz na początku. Nie zdarzyło się mi, aby się nie przyjął. Nie wymarza. -30 stopni mu nie straszne. Na jesieni powinien przebarwić się na piękny czerwony kolor. No cudo jednym słowem dla początkującego.
A w praktyce:
rośnie szybko, BARDZO szybko, jak na wiosnę nie przytniesz gada to w lipcu zarasta rośliny oddalone od niego o 40-50cm. Fizycznie ich nie widać, pędy płożą się po ziemi tworząc zwartą nieprzepuszczalną zasłonę, mało co może pod nim urosnąć. Co do wybarwiania - u mnie czerwony był słownie raz w ciągu 4 lat przez może dwa dni. Aby się przebarwił musi mieć temperaturę poniżej 5-8 stopni ale nie na minusie. Drobny przymrozek ścina wszystkie liście. Miejsce na wygwizdowie z zimnym wiatrem nie pomaga. A liści traci dużo i szybko, jest co zbierać. W zimę wygląda słabo - kupa badyli. Sadzenie czegokolwiek nie bliżej jak 60-80 cm. U mnie na wiosnę skrzynki na warzywa do przeniesienia z 20-30 cm dalej od niego. No błąd na błędzie. Jedyne co mnie usprawiedliwia to to, że sadzonki dostałam od teściowej, która zmarła chwilę po tym jak się przeprowadziliśmy. Nie mogłam ich wyrzucić. ogólnie pomysłu też nie miałam na tył działki. Zasłonięcie płotu wydawało się ciekawą alternatywą.
Ogółem ja go chyba wyeksmituję w całości. Na razie od wczoraj walczę z jakimiś 5 metrami jego nasadzenia, aby go zmniejszyć objętościowo. Na razie 4 wory 120 litrowe uzbierałam odpadków. Znając życie na wrzesień znów będzie zielona ściana.
A tak to wygląda w praktyce - busz pochłaniający borówki.czy ktoś w ogóle widzi borówki?

)
Busz odcięty od siatki
Busz zmaltretowany ale trochę opanowany. Jeszcze metr mi został, ale deszcz mnie na chwilę wygonił.