A mnie cieszy i zachwyca Wasza radość, bez Was nie miałoby dla mnie żadnego sens dzielenie się relacjami z podróży.
A jako kobieta Renesansowa (z wielkiej litery, poważnie Ewa?):, uprawiam również cytryny i odniosłam sukces w postaci sześciu wielkich owoców z cieniutką skórką, z czego dwa zostały zjedzone, a reszta dochodzi.
Dorotko miła, moje trasy ogrodowe od wielu lat wytyczam samodzielnie, przy pomocy internetu, pism ogrodniczych: The English Garden, Garden Illustrated, programów Monty Dona o włoskich i francuskich ogrodach, angielskojęzycznych programów tv i książek na ten temat.
Z tego forum też, bo odnalazłam je, wpisując sześć lat temu hasło "angielskie ogrody" do wyszukiwarki.
Nawet jeżeli moja podróż nie jest ogrodowa, przed wyjazdem szukam miejsc do zobaczenia, adresów szkółek, sklepów ogrodniczych w pobliżu.
Pierwsze dwa razy (poprawiam - trzy razy) pojechałam do Anglii na zorganizowane wycieczki, bo ruch lewostronny wydawał się przeszkodą, po czym zaryzykowałam i nauczyłam się jeździć wypożyczonym na miejscu samochodem "pod prąd".
Szukając miejsc do spania, najczęściej wybieram B&B, bo hotele są nudne i wszędzie takie same, zwracam uwagę czy właściciel ma ładny ogród i takie wybieram. Właściciel pensjonatu najczęściej potrafi polecić ciekawe ogrody i szkółki w okolicy.
Jednak warto dokładnie zaplanować taką podróż, na spontaniczność nie bardzo jest miejsce, bo ogrody są otwierane w różnych godzinach, tylko w określonych dniach tygodnia, część można zwiedzać tylko po wcześniejszym umówieniu się z właścicielem. Najlepiej jechać własnym samochodem, można kupić rośliny i co tam się podoba.
Generalnie, to naprawdę nie jest skomplikowane
No i dobrze jechać albo ze zgraną ekipą, czyli grupkę osób które interesuje to samo, albo świetnym mężem - dysponuję obiema opcjami, ale nie wypożyczam.
Odradzam zabieranie dzieci i niechętnych ogrodom dorosłych, będą się nudzić.
Na zachętę - ulica na angielskiej wsi, gdzieś w Sommerset
Mam lnicę z nasion od naszej ukochanej S. Raven - bladoróżową, nawet jakoś się nazywa, na jej stronie jest ta sama odmiana cały czas i kupioną w Holandii ciemnofioletową. Wysiewa się jak głupia i nasion tworzy też mnóstwo.
Dowody, także na to, że zakwita z pustą piwonią, zdjęcia robione jednego dnia, tylko w 2015 r, jak piwonia miała pierwszy mały kwiatek.
Różowe kwiaty lnicy
Pokrój lnicy:
Piwonia:
I lnica fioletowa, jeszcze mała, liczę że się też rozsieje.
O lnicy powyżej, dość wyczerpująco.
Ciebie w ogóle nie było, z radością obejrzałam Twoje bombki, wyobraź sobie że nakupiłam materiałów w tym roku, chciałam robić takie srebrne robione na stare i nic z tego nie wyszło, zero czasu.
Czy dobrze widziałam, że masz takie bombki jak moje - te płaskie z różami na białym tle?
A że mam otwarty właśnie plik ze zdjęciami z sierpnia z zeszłego roku, to korzystam z okazji, żeby ubarwić dzień.
Dziękuję Agatko.
Czytałam gdzieś że masz morwy i to nawet dwie, owocujące. Masz jakieś zdjęcia? Ja kupiłam krzaczek dwa lata temu, nie chciałam szczepionej, ładnie rośnie, nie mam pojęcia po jakim czasie są owoce. Nie mam też pewności, czy będą czarne?
Marzą mi się takie, pamiętam ich smak.