Pszczółko, ile zaplanować sadzonek hyzopa dla Ciebie? O chryzantemach też pamiętam.
Coś się wymyśli z przekazaniem Właśnie w tym momencie sobie uświadomiłam, że choćbym nie wiem jak chciała się wybrać, to nie mogę - przecież mam rocznicę komunii własnego dziecka
Kiedyś myślałam, że w jednej części ogrodu będę miała arboretum .... . Podziwiałam i/albo sadziłam ciekawe drzewa: korkowca amurskiego, leszczynę turecką, kasztanowca czerwonego, klona tatarskiego, sumaka i jarząba brekinię, klona jesionolistnego, wiąza syberyjskiego, platana, tulipanowca i miłorzęba (więcej nie pamiętam).
Potem mi się odmieniło (regulacja potoku naszego zmieniła mój krajobraz i moje wyobrażenia o ogrodzie a i ogród okazał się za mały na moje potrzeby).
Uprościłam więc radykalnie ten obszar niedoszłego arboretum: zostawiłam platana i tulipanowca a w środku posadziłam kilka grusz ozdobnych. Ostał się kasztanowiec czerwony - czeka na docelowe miejsce (z sentymentu do Szwecji, wyhodowany przeze mnie) i wiąz syberyjski (ciągle mnie zachwyca i nie dałam go wykopać) oraz miłorząb - bo to drzewo posadziliśmy rodzinnie ze składki po 5 zł.
Reszta drzew poszła (jeden zaraz pójdzie) w świat.
Po pewnym czasie "po drugiej stronie" tego "leja" w tej części działki i tak posadziłam 4 klony. 'Princeton', srebrzysty, bordowy - rosną dobrze. 'Brilantissimum' padł przewodnik, regeneruje się (?) ale na pewno powinien rosnąć u nas.
Świerki i jodełkę przesadziłam wzdłuż dróżki gminnej.
Taka jest historia korkowca amurskiego i jednej części mojego ogrodu.
Myślałam, że tylko my tacy nieogarnięci, działamy na wszystkich frontach, przez co mam bajzel, a efektów żadnych, póki co.
Szukałam w necie ten powojnik Constance, nie znalazłam