Był sobie facet, który dbał o swoje ciało. Pewnego razu stanął przed lustrem, rozebrał się i zaczął podziwiać swe ciało. Ze zdziwieniem stwierdził jednak, iż wszystko jest pięknie opalone oprócz jego członka. Nie podobało mu się to, wiec postanowił coś z tym zrobić. Poszedł na plażę, rozebrał się i zasypał całe swe ciało, zostawiając członka sterczącego na zewnątrz. Przez plażę przechodziły dwie staruszki. Jedna opierała się na lasce. Przechodząc obok zasypanego faceta ujrzała coś wystającego z piasku. Końcem laski zaczęła przesuwać to w jedna, to w druga stronę. - Życie nie jest sprawiedliwe - powiedziała do drugiej. - Czemu tak mówisz? - spytała tamta zdziwiona. - Gdy miałam 20 lat byłam tego ciekawa, gdy miałam 30 lat bardzo to lubiłam, w wieku 40 lat już sama o to prosiłam, gdy miałam lat 50 już za to płaciłam, w wieku 60 lat zaczęłam się o to modlić, a gdy miałam 70 to już o tym zapomniałam. Teraz, kiedy mam 80 lat, te rzeczy rosną na dziko, a ja nawet nie mogę przykucnąć.
Poszłam popracować do ogrodu...ale może od początku.
Jakiś czas temu mój mąż zrobił oprysk trawy w związku z tym że sąsiad miał pół swojej działki niezagospodarowany to ja z tyłu zamiast trawy miałam zielsko.Oprysk oczywiście pomógł, ale w niedługim czasie dość spory kawałek trawy zaczął żółknąć i schnąć. Oczywiście myślałam że M przesadził z dawką na tym kawałku. Aż do dziś gdy poszłam pielić i robić kanciki...Trawa odchodzi płatami. Próbuję wgrać zdjęcia z tego pobojowiska , oczywiście pod spodem są tłuściutkie białe robale...