popcorn napisał(a)

Spytaj dzieci w tym wieku po co się idzie do komunii - po ładne sukienki i prezenty ech
szkoda slow. To samo jest później - bierze się ślub kościelny, bo tak wypada, bo tradycja, a co dziadki/wujki powiedzą... i tak się kreci. I okazuje się ze prawie 100% Polaków to katolicy...

Może trudno w to uwierzyć, ale są takie miejsca, takie kościoły i tacy księża, którzy potrafią zachęćić dzieci, zintegrować na wspólnych spotkaniach, poprzez zabawę i prostymi słowami zbliżyć ich do Boga... I wtedy komunia to nie tylko prezenty...
Nie to żebym się chciała jakoś wymądrzać ale ... nie dokońca jest tak źle jak czasami nam się wydaje

Nie obrazilabym sie, zeby tak bylo. Ale wystarczyla mi 1 msza i 1 kazanie naszego proboszcza.. hmm

no dobra.

Juzia, linka potem obejrze, nie ma czasu!!

u nas grad padal, a teraz slonce.. ech, w marcu jak w garncu

Karolino, ty podobno podajesz świetne namiary na sklep z rannikami. Ja ich nie chcę ale słyszałam że mają tam też przebiśniegi. Czy mogłabyś mi podać adres tego sklepu? Będę bardzo wdzięczna

hej, ranniki kupowałam tu, nie wiem czy gość ma tez przebiśniegi? Nie widzę w jego wystawionych aukcjach, ale zawsze możesz spytać!

http://allegro.pl/rannik-zimowy-zaczyna-kwitnac-i5112775223.html

pozdrawiam!

Dziękować

Karolka. Chciałam tylko spytać, gdzie kupiłaś nasiona bobu, ale czytam Twoje przemyślenia i trochę zwątpiłam. Może nie powinnam, ale to co mnie ruszyło to to, że nauczyciele w rekolekcje są w szkole i do dyspozycji dzieci i nie mają wolnego. Poza tym brak konsekwencji rodziców, którzy nie posyłają dzieci na religię i odżegnują się od wiary, ślubów itp., ale jak przychodzi do ładnej uroczystości to czemu nie. Niech dziecko pochodzi parę miesięcy na religię i założy białą sukienkę, dostanie prezenty itd. A skoro Gabi chce chodzić to może posłuchać dziecka? Przepraszam, ale nie mogę....

Kasiu, nasiona bobu kupiłam na targu, u pana który ma suche nasiona - kasze, maki, itp. Jakbyś potrzebowała, to Ci mogę moich resztę oddać, bo za dużo kupiłam ( ze 20-30 deko mi pewnie zostało).

Mam wrażenie ze Twoja szkoła jest porządna, kiedyś już na temat ferii, wakacji rozmawiałyśmy. A nasza nie U nas nauczycieli nie ma, pytałam (narażam się ciągle, nie boj się Jest tylko pani od świetlicy, bo dzieci które zostają na świetlicy po rekolekcjach zostać mogą jak zwykle (nie wiem czy Młodej nie zostawię wtedy), a reszta jest rozwożona po przystankach jak zwykle (tyle ze dużo wcześniej, ok 11tej).

Gabi chodzi, chce wiec chodzi. Zresztą sam fakt ze byłaby wyprowadzana z zajęć (do pokoju nauczycielskiego, jak za kare), mnie zniechęcił do walki w tym przypadku. Zajęć na początek/koniec się nie udało już przełożyć, wiec odpuściłam i chodzi.

Ładne uroczystości? Dla mnie męczarnia straszna...
Mam nadzieje nie uraziłam Twoich ani niczyich uczuć, nie było to moim celem.

Po prostu chciałabym żeby dzieci w roku szkolnym się uczyły - tylko tyle. A na razie są 2 tyg wolnego w okresie okołoświątecznym (prawie 3), potem 2 tyg ferii i tak w kolko... a ja mam tylko 26 dni wolnego rocznie i szczęście ze pracuje w domu, bo Młoda może przewaletowac czasem. Inaczej trzebaby kogoś prosić o zajęcie się nią...ech. A i tak u babć spędza sporo czasu w tym okresie...

Wiem Karola, że tak jest w szkołach, ale myślę, ze rola rodziców walczyć o swoje. Z planem to niestety nie zawsze się da, chociaż przy małej wiejskiej szkole chyba nie byłoby niemożliwe. Nasiona chętnie przygarnę, tylko jeszcze instrukcja obsługi koniecznie. Ale nic nam tak nie smakowało jak młody bób prosto z krzaka.

Hej Kasiu,
ja jestem w stanie dużo zrozumieć, ale naprawdę przeginają. Rozumiem ze wszystkim się podoba ta ilość wolnego - i w okresie świątecznym (w tym roku 19.12-06.01); wolne w dniach rekolekcji bo tak jest od dawna, od wielu lat i trudno zrezygnować z przywileju...
Ale 11ty listopada wypada we wtorek? To poniedziałek tez wolny. Dzień babci o 10tej w piątek? Brak zajęć - przed i po, dzieci jada, a po przedstawieniu babcie je zabierają do domów. Nie może przyjść babcia/dziadek? masz pecha, musisz odebrać dziecko we własnym zakresie, bo późniejszego odwozu nie ma (pani ze świetlicy, kierowca gimbusa tez chce mieć wolne). I tak w kolko. Moja mama przyjechała dzień wcześniej, zanocowała, żeby zdążyć na przedstawienie na 10ta. Rozumiem ze wszyscy maja dziadków raczej blisko, ale może warto byłoby rzucić hasło, coś ustalić PRZED? Nie, później się imprezy zrobić nie da, bo już wszystkich poinformowaliśmy!

W przedszkolu jakoś wszystko się dało, zebrania, przedstawienia zawsze po 16tej, dziecko mogło korzystać z zajęć nawet w wigilie, jeśli rodzic musiał pracować. Żadnych okienek, przerw, w ferie i wakacje zawsze było przedszkole dyżurne.

Piszesz ze rodzice powinni walczyć o swoje.. tyle ze to zawsze jestem ja, reszta kładzie uszy po sobie, ewentualnie mi przytakną cichcem i to tylko przy rozmowie twarzą w twarz, bo na maila przecież można nie odpowiedzieć..
W ferie to samo - wielce zajęcia zorganizowali, przez 5 dni (w pierwszym tygodniu ferii), w godzinach... 9-12. Bez dowozu/odwozu dzieci gimbusem oczywiście. Dla kogo to niby? I potem się dziwią ze mała frekwencja..

no masakra.


Byłam dzisiaj na bazarku, bieda z nędzą, bo zaczął padać śnieg tym sposobem byłam przed 7ma rano w Biedronie Kupiłam fajne kubeczki z kwiatkami/szklanki z uszkiem. W sobotę może coś będzie na targu

Bob dla Ciebie odkładam. Kiedy się zobaczymy? Instrukcja - proste, siejesz dość głęboko na ok 6 cm, jak najszybciej - w marcu generalnie (mój już posiany). Miejsce nasłonecznione, najlepiej zawsze lekko wilgotne. I już

Karolina, za dużo nerwów nie warto Przedszkola nie można w żadnym razie porównywać do szkoły. Przedszkole to typowo opieka a szkoła to edukacja. Co do przerw to w tym roku szkolnym nastąpiła taka zmiana, że teraz szkoła ma jakieś dni wolne do własnej dyspozycji. Nie pamiętam ile to jest dni, ale mogą to wykorzystać wedle własnych upodobań np. kiedy święto wypada we wtorek to się ten dzień wykorzystuje w poniedziałek - tak jest wszędzie. Mnie też denerwuje jak się robi przerwy w zajęciach szkolnych dla rekolekcji. Moim zdaniem to niepoważne i krzywdzące. Ale wiesz co, mi już nerwy przeszły no zauważyłam że takie przeciwstawianie sobie ludzi wierzących i niewierzących do niczego dobrego nie prowadzi. Każdy radykalizm prędzej czy później przekształci się w nienawiść. Taka przykra prawda. Sama jestem niewierząca ale nie wypalają mi oczu krzyże w miejscach publicznych Widzę po moich znajomych że często ich antyklerykalizm przekształca się podstępnie w nienawiść do katolików. I wydaje mi się to tak samo chore jak księża piętnujący tego czy tamtego bo zrobił to czy tamto.
Ale się rozpisałam A chciałam tylko napisać jedno zdanie na rozluźnienie U mnie też spadł śnieg i nici z sadzenia czereśni, będą musiały poczekać
Miłego dnia