cały wrotycz jest tosyczny.
W zalinkowanym artykule braknie mi informacji, że badania (nie mogę teraz znaleźć tego artykułu - musicie uwierzyć na słowo) nad wrotyczem wykazały, że nie wszystkie kępy (na tym samym poletku doświadczalnym) zawierają taką samą ilość tujonu. Na razie nikt nie potrafi wyjaśnić czemu tak się dzieje, tym bardziej, że kępy mają te same warunki siedliskowe.
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
Na nieużytku w mojej okolicy rośnie kilka kęp wrotyczu. Też jest oblepiony mszycami. Chciałam się taką jedną kępą zaopiekować, ale mnie te mszyce powstrzymują.
Bardzo ciekawy artukuł, z tej brakującej informacji może wynikać wniosek, że podżerany przez mszyce egzemplarz nadaje się na kompost a nie do robienia naparów?
Wyrósł kilka lat temu na rabacie, pozwoliłam rosnąć i mam sporą kępę. Chciałam zlikwidować ale jego siewki przesadziłam w inne miejsce w ogrodzie i to właśnie ta przesadzona jest atakowana
To mozna uznać, że mszyca jest wskaźnikowa na zawartość tujonu w roślinie. Przynajmniej raz do czegoś mszyca się przydała
Czyli siewko-kępa na kompost...po co trzymać darmozjada
Jeszcze tylko dodam, czemu w ziołolecznictwie najczęściej wykorzystuje się koszyczki kwiatowe - właśnie z powodu, że w nich jest stosunkowo bezpieczna dawka, czyli najmniej toksyczna.
Wrotycz ma też swojego smakosza-szkodnika chrysolina graminis. Niestety, nie ma polskiej nazwy, jeszcze.
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
Z tym wrotyczem to ciekawa sprawa --- w zeszłym roku u nas w okół było pełno wrotyczu a w tym roku wyginął całkiem nie ma nic .miejsca w którym było go peło są tak samo porośnięte a po nim ani śladu Toszka co mogło się stać?????