Moje dopiero zaczęły wychodzić pokazały się jakoś 3 dni temu, też już się obawiałam, że nic z nich nie będzie. Choć dwa z tych kilku nie dały oznak życia.
Dziękuję Danusiu. Plastik został położony z premedytacją. Dwa lata temu zerwaliśmy dziką darń i ją odwróciliśmy do góry korzeniami. Przykryliśmy plastikiem, aby wszystko się przerobiło.
Teraz pod nim nie ma śladu po tym zielsku, więc sukcesywnie zaczynamy zagospodarowywać teren.
Na razie robimy otwory i umieszczamy w nich rośliny. Docelowo włóknina będzie zdjęta, jak zdecydowała Edyta. Ja jednak doceniłem jej zalety i będę ją usuwał z prawdziwym żalem, bo dodatkowo skutecznie zapobiegła rozsiewaniu chwastów z okolicznych, nieuprawianych działek.
A co do miskantów, to mają stale powiększaną przestrzeń życiową , w zeszłym roku były piękne, zachwycały wielkością:
Teraz, w łysych środkach pojawiają się gdzieniegdzie kiełki.
Mam nadzieję, że jeszcze odżyją.
Do kiedy czekać z miskantami. U mnie flamingo nie ruszył, rozplenica nie ruszyła. Ani jednego źdzbła. Kiedy już wiadomo, że nie ruszy i kupić coś nowego?
Z moich obserwacji wynika, że tam gdzie rozplenica ma dużo słońca, ciepłe stanowisko to puściła sporo zieleni, ale w cieniu dopiero co pokazały się źdźbła.
Bardziej mnie zaskoczył zebrinus, który przy ogrodzeniu wzdłuż domu, w miejscu raczej cienistym świetnie puścił pędy, a w miejscach bardziej słonecznych tzn. z przodu działki i pod dębem przy ogrodzeniu dalej nie ma oznak życia. Zebrinus był okryty na zimę, która nie była sroga & w zeszłe lato podlewany. Myślicie, że jest jeszcze nadzieja?
Niestety wygląda na to, że kilka zebrinusów mi wypadło, które rosły przy ogrodzeniu w kilku metrowej odległości od dębu. Czy miskant Gracillimus albo Graziella polecacie na żywopłot? Czy mogą być one bardziej odporne od Zebrinusa? Będę wdzięczna za informacje.