A to moje ewolucyjne rozwiązanie:

żwir v. kora

żwir v. żwir


Na początku była kora- rozsypywał ją po trawinku silniejszy wiatr czy deszcz. Dodałem bordery, ale trzeba było dokaszać przy nich trawę. Więc wykarczowałem pas trawy, ale z kolei kosiarka albo zostawiała pasek trawy, albo (kółka zbyt nisko) ścinała krawędź. Więc wyrównałem poziom żwirem na grubej agrowłókninie. I jest OK- kosiarka w poziomie i nie wciąga żwiru

Tylko jak dotniesz jak dojdzie trawa do kołków?

Zakładam, że nie mniej roboty będę mial z darnia wchodzącą na żwir, niż z cotygodniowym docinaniem ~150mb kantów. To jest ~5cm żwiru na grubej czarnej folii, więc łatwo nie będzie miała chyba

kolcero napisał(a)

Zakładam, że nie mniej roboty będę mial z darnia wchodzącą na żwir, niż z cotygodniowym docinaniem ~150mb kantów. To jest ~5cm żwiru na grubej czarnej folii, więc łatwo nie będzie miała chyba

Ja mam nadzieje, ze raz w roku wystarczy te kanyt poprzycinac.

Nie wystarczy raz w roku. Nie miejcie złudzeń.

Pszczelarnia napisał(a)

Nie wystarczy raz w roku. Nie miejcie złudzeń.

O rany,no to bede musiala walczyc czesciej z tymi kantami. Ale mimo tego,ze pochlania to tyle czasu,to i tak podobaja mi sie trawniki z taka kanta.

Ja, raz na jakiś czas (tak ok. 2 miesiace) oblatuję szpadelkiem.A poza tym kazdorazowo przed koszeniem śmigam z podkaszarką akumulatorową i tnę nią w pione. Potem kosiara zbiera resztki.

kolcero napisał(a)

Zakładam, że nie mniej roboty będę mial z darnia wchodzącą na żwir, niż z cotygodniowym docinaniem ~150mb kantów. To jest ~5cm żwiru na grubej czarnej folii, więc łatwo nie będzie miała chyba

I tu nie miej złudzeń, z tym zabezpieczeniem będzie dużo gorzej utrzymać nienaganne kanciki, bo nie wbijesz niczego, żadnego narzędzia przez te kamienie i gruba wyściółkę. A trawa wlezie szybciej niż myślisz. Będziesz rył ręcznie na kolanach i klął że wybrałeś takie właśnie rozwiązanie, ja to wiem...

Kantów nie docina się co tydzień a co jakiś czas. Łatwiej wbić nóż do kantów w trawę bez ograniczników, nawet co tydzień, niż z jakimkolwiek, nawet najbardziej zmyślnym.
Pomijam brzydotę kołków i ich nietrawałość, gdy zgniją i rozlecą się.

Wspomnisz moje słowa za jakiś czas. Pozdrawiam

Zgadzam się z Danusią. Nie mam żadnych bordów, kamieni itp. pomiędzy trawą a rabatą. Tylko kora, czasami zbyt gruba, bo u nas nie można kupić przekompostowanej i przez to kosiarka ją wciąga. Kanty robię raz w miesiącu i jestem zadowolona, a mam na tym punkcie trochę hopla. Z tymi kamykami będzie kłopot. Na bank.

Dodam tylko, że nie chcę się mądrzyć, ani wytykać komuś że ma tak czy inaczej, zależy mi na tym, aby ogrody były piękniejsze, bardziej gustowne i łatwiejsze w pielęgnacji.