tak wygląda karmnik żołądź, w którym podaję ptakom orzechy. Wisi w pobliżu bocznych gałązek jabłonki. Korzystają z niego nie tylko sikory (podczepiają się pazurkami do siatki), ale tez wróblowate. One siadają na pobliskiej gałązce.
Zwykle kupowałam ziarno dla ptaków dzikich firmy Kampol. W tym sezonie przysłali mi mieszankę NN. Karmię nią dopiero od piątku, wiec jeszcze nie mam pewności, czy jest godna polecenia. Słonecznik kupowałam najtańszy w 10 kg worze. Niełuskany, czarny, ziarno raczej drobne. Sikorki chętnie go zjadają.
Szukaj karmnika, w którym ziarno jest zabezpieczone przed zamakaniem spowodowanym opadami śniegu i deszczu i w którym ptaki będą miały stabilną podpórkę w trakcie jedzenia. Najwygodniejsze są chyba te tradycyjne drewniane ze spadzistym daszkiem, ale są dosyć krótkowieczne. Odradzam zakup tych fikuśnych ozdobnych domków. Wykonane są z cieniutkiej dykty i po jednym sezonie są do niczego.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
u mnie zawsze schodzilo od 70-120 kg ziarna w sezonie plus miseczki tłuszczowe, ktore przygotowywalam sama. W tym sezonie jeszcze nie wydobylam karmnikow z domku, na ziarno czekam i zamowilam tez karmnik dla wiewiorek, dostalam wielki worek orzechow włoskich wiec wyłoze. Ptaki w lesie jakos sobie daja rade choc nas niezle przysypało. widzialam sojki, sikorki, dziecioly, kosy i rudziki. jak tylko karma przyjdzie wystawie karmniki.
Orzeszki ziemne juz wczesniej przetestowalam, ptaki je lubia, miksowalam w blenderze na srednie kawalki.
Haniu - apropo's słowa dotyczącego karmnika - "żołądź" pamiętam jeszcze ze szkoły dyskusję na j.polskim w szkole średniej o pisowni tego słowa i zdecydowanie było żołędzie - żołędź bo słowo żołądź było zarezerwowane wiadomo do jakiej części ciała
Podobnie dokonała się zmiana zapisu słowa a propos, podczas gdy moje pokolenie używało formy apropo's. Ciekawe zmiany, że język jest elastyczny i zmienny to wiadomo, ale hmmm...
Dzięcioł zawitał do nas tylko raz, przelotem. Za mało starszych drzew jest w pobliżu.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Widziałam zdjęcia Twojego zimowego ogrodu. Nieźle Cię zasypało. U nas padać ma obficie dzisiaj w nocy i jutro przez cały dzień. Będzie co odśnieżać.
Mieszkasz wśród starodrzewu. Nie dziwota, że aż tyle ptactwa u Ciebie.
Jeszcze rok temu wróble i mazurki nie potrafiły sobie poradzić z jedzeniem orzeszków z metalowego żołędzia. W tym sezonie dokonują prawdziwych akrobacji i często zdarza im się zwisać główką w dół.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Nie pamiętam w ogóle ortograficznych dylematów związanych z pisownią słowa żołądź w liczbie pojedynczej. Od zawsze w środku było "ą" w mianowniku liczby pojedynczej.
Wyczytałam tutaj, że były wątpliwości związane z określeniem rodzaju, w przypadku owoców dębu i koloru kart. W starych słownikach za poprawne uważano określenie ta żołądź.
Takiej sytuacji sobie nie przypominam. Dla mnie od zawsze był "ten żołądź". Oczywiście poza częścią męskiego ciała. W tym przypadku była "ta żołądź"
O ile mi wiadomo w pisowni słowa à propos nigdy nie było dylematów. To słowo zapożyczone z francuskiego, nie uległo spolszczeniu i zawsze zapisywało się je w wersji oryginalnej z akcentem na pierwszej głosce (à).Apostrofu w poprawnym zapisie być nie może.
Dylemat wziął się może z tego powodu, że dokonywano prób spolszczonego zapisu w formie fonetycznej (apropo lub a propo), nie bardzo wiadomo było co zrobić z tym "s" na końcu, więc dodawano apostrof przed. Inna możliwość jest taka, że polska klawiatura nie pozwala na szybkie naniesienie znaku kreski nad literą (poza ó). Łatwiej było wstawić apostrof.
Mnie zawsze ciekawiły dyskusje purystów językowych i zwolenników dostosowywania reguł języka do aktualnych trendów. Ze swojej młodości pamiętam gorące dyskusje, czy powinno się mówić "idę na dyskotekę" czy też "idę do dyskoteki" (dyskotekę traktowano jako miejsce, w którym znajduje się zbiór płyt z muzyką disco).
Zachwyciłam się słowem domówka, które zastąpiło używane dawniej słowo prywatka. Fajnie jest obserwować język jako żywy organizm.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Chyba, że to słynny efekt Mandeli
Tak język (napisało mi się jeżyk ach to ogrodowisko) to żywy twór meandrujący, zapożyczający, teraz jest mnóstwo wyrazów spolszczonych z angielskiego. Z ciekawostek - pamiętam mamę mojej przyjaciółki, która pochodziła z kresów i w jej wymowie było bardzo wyraźne różne h i ch, wtedy zrozumiałam zasadność tych dwu fonetycznie inaczej brzmiących "H" ale my już tą umiejętność w mowie utraciliśmy, została tylko w piśmie ku rozpaczy uczniów