Gdzie jesteś » Forum » Projektowanie ogrodów » Jak feniks z popiołów

Pokaż wątki Pokaż posty

Jak feniks z popiołów

AsiaK_Z 08:15, 18 cze 2016


Dołączył: 18 sie 2014
Posty: 11771
wiklasia napisał(a)
Dziękuję Wam za serdeczne przyjęcie.
Dajcie mi jeszcze chwileczkę, jeszcze momencik i za kilka dni wystartuję z moją ogrodową fotostory.

Dni? Kilka? O..maj..gat
____________________
Asia - Kiedyś będzie pięknie i u mnie - od nowa
wiklasia 00:18, 19 cze 2016


Dołączył: 13 maj 2016
Posty: 1956
Z czym mam do czynienia?
Ano - kawałek ziemi, taki mniej więcej 23x30m

Pierwszymi osadnikami, którzy zasiedlili mój "ogród" były: lawenda, szałwia i bergenia w towarzystwie bukszpanowego żywopłociku przy tarasie. Po pewnym czasie dokoptowałam do tego towarzystwa dwie hortensje ogrodowe. Niestety długo nie zagrzały miejsca. Wszędzie było im źle. Jedna zmarniała w pierwszym sezonie, druga rozpoczęła wędrówkę po ogrodzie. Ostatecznie wylądowała przy tarasie od strony północnej, i jak dotąd (odpukać) dzielnie się dziewczyna trzyma. Z czasem pojawiła się dodatkowa "koleżanka", potem następna.
I tak minął rok 2008.

Potem długo, dłuuugo nic w temacie fauny ogrodowej się nie działo.
No może poza wykarczowaniem całej chmary "chwasto-klonów", obłożeniu sąsiedniego budynku gospodarczego drewnianymi panelami i usypaniu skarpy od strony północno-zachodniej (to ten górny, prawy narożnik). Oczywiście gdzieś tam po drodze został wysiany trawnik.

Rok 2013 przyniósł zmiany. Coś w temacie ogrodniczym w końcu drgnęło. Pojawił się bruk przed domem, a wraz z nim pierwsze rabaty i jakieś nieśmiałe, nowe nasadzenia.

Chyba więc czas już najwyższy uchylić furtkę i zaprosić Was do mojego "ogródka" ...

____________________
Wiklasia Jak feniks z popiołów
Ewa 21:24, 20 cze 2016


Dołączył: 09 kwi 2011
Posty: 6417
No super , ale wciagajaca historia iiiii co dalej?
____________________
Moja pierwsza hortensja w ogródku
wiklasia 22:55, 22 cze 2016


Dołączył: 13 maj 2016
Posty: 1956
Przedstawiam najstarsze mieszkanki mojego ogródka:

lawenda wraz z szałwią omszoną (omączoną?)


Lawenda okazuje się osobistością o wybujałym ego i dominującym charakterze. Z rabatki "wykurzyła" bergenię, z szałwią się tolerują. Co roku lawendowe ego jest temperowane przez cięcie tuż po przekwitnięciu, ale i tak, z roku na rok krzaczki lawendy są coraz większe. Tego lata stuknie im osiem lat. Może czas już na wymianę na nowszy model? Ale póki co, tak sobie współistnieją lawenda z szałwią na suchej, w pełnym słońcu, bez odrobiny wody opadowej (pod okapem) rabacie.
____________________
Wiklasia Jak feniks z popiołów
wiklasia 23:46, 22 cze 2016


Dołączył: 13 maj 2016
Posty: 1956
To teraz zapraszam do części frontowej.


Rabatka, którą nazywam "stringi" - bo ten mini trójkątny spłachetek na myśl przywodzi mi stringi właśnie.

Pierwsza rzecz, która zwraca uwagę po spojrzeniu na zdjęcia to kiepski trawnik. Rzeczywiście trawnik ma u mnie ciężko. W moim ogródku brakuje mi tej przysłowiowej kropki nad "i" jakim w każdym ogrodzie jest zadbana murawa. I raczej niewiele w tym temacie mogę zwojować. Mąż z tych totalnie nieogrodowych mi się trafił. Nie widzi sensu i brak mu uargumentowania ekonomicznego dla wylewania hektolitrów wody tylko po to, by trawa była zielona.
Druga rzecz - poprzerastane obrzeże. Jak zobaczyłam Wasze zadbane w każdym szczególe ogrody to poprzysięgłam sobie, że choćby musiało się to skończyć połamanymi paznokciami i zdartą na palcach skórą to nie poddam się. Doprowadzę wszystkie moje obrzeża do porządku.
Trzecia rzecz - brak "drugiego piętra" w rabacie. Tak, mam świadomość, że ta rabatka dość "płaska" jest. Że brakuje jej elementów wyciągających ją w górę. Ale ponieważ nie mam zaufania do swoich pomysłów, więc na razie zostawiłam tak jak jest.
Czwarta rzecz - tylko ktoś szalony mógł zestawić tatarak z rozchodnikiem (a pięknej urody był - odmiana "Xenox Yellow") i wierzyć, że to się uda. No więc, nie udało się. Rozchodnik podziękował za takie szalone pomysły i się wymiksował. Jego miejsce w tym roku zajęła żurawka.

Generalnie rabata miała być żółto- pomarańczowa. Pomarańczowy był kuklik, który jednak od zeszłego roku zanika, więc sukcesywnie zastępuję go czymś co mi zawilca przypomina (już w innej kolorystyce), ale czy jest nim w istocie - tego pewna nie jestem

Piąta rzecz - na przedwiośniu jest łyso. Oprócz tataraku nic nie zdobi tej rabaty o tej porze roku.

A po szóste - ładnie komponuje się ten żółty liliowiec z granitowym gresem, prawda?

____________________
Wiklasia Jak feniks z popiołów
wiklasia 00:10, 23 cze 2016


Dołączył: 13 maj 2016
Posty: 1956
Na wstępie pisałam, że często zdarza mi się sadzenie po trzy.
Ewidentnym tego przykładem jest ta oto rabata:

Trzy rozchodniki, trzy jeżówki, trzy pięciorniki i 3 rozplenice (w stanie zaćmienia umysłowego tydzień temu podzieliłam jedną na dwie i tak oto mam 4 rozplenice, ciekawe tylko na jak długo, bo ta dzielona już trochę zżółkła).

I przy tej rabacie nie opuszczają mnie moje ogrodowe bolączki: fatalny stan trawnika, betonowy szkaradny płot i "łysość" tego miejsca na przedwiośniu oraz brak "drugiego piętra".

Za to radością jest jeżówka. Przecudna, a do tego pięknie pachnąca wieczorami.
____________________
Wiklasia Jak feniks z popiołów
Kawa 15:31, 29 cze 2016


Dołączył: 26 maj 2015
Posty: 14911
witaj
fajnie piszesz
czekam na dalszy ciąg
zaznaczam
____________________
Kamila-Droga do spełnienia
wiklasia 23:54, 29 cze 2016


Dołączył: 13 maj 2016
Posty: 1956
Kawa - dziękuję za miłe słowa
____________________
Wiklasia Jak feniks z popiołów
wiklasia 00:14, 30 cze 2016


Dołączył: 13 maj 2016
Posty: 1956


Jakże on mi się podobał. Taka miłość od pierwszego wejrzenia. Zaklinałam się, że "wydobędę go chociażby spod ziemi!". Niestety nikt z sąsiadów nie był w jego posiadaniu, więc szperać w ziemi nie bardzo miałam komu. Wyszperałam go gdzie indziej, na półce sklepowej. Jak tylko go zobaczyłam to brać chciałam garściami. Otrzeźwienie przyszło gdy dojrzałam cenę. "O raju, tyle za pojedynczą cebulę !?!" Fakt, że zacnej wielkości te cebule były, ale jak dla mnie to jednak trochę za dużo. Poprzestałam na .... no pewnie, że na trzech .

Wsadziłam jesienią i czekałam do wiosny.

Hurra!!! Są!!! Wszystkie trzy!!!
Piękne były. Tylko olaboga! Liście im zasychają! Ło matko i córko, co ja wtedy przeżyłam. Na szczęście pan internet uspokoił, że to normalna sprawa i żaden powód do zmartwienia (no, chyba, że estetyczny). Odetchnęłam z ulgą.

A tej wiosny czekała mnie niespodzianka. Bo z trzech pozostawionych w ziemi cebul wyrosło 7 kwiatów .

I teraz mam zagwozdkę. Wygrzebać te cebule z ziemi, wysuszyć, podzielić i na jesień na nowo wsadzić, czy może zostawić w spokoju?
____________________
Wiklasia Jak feniks z popiołów
wiklasia 00:21, 02 lip 2016


Dołączył: 13 maj 2016
Posty: 1956
Ogrodowisko, mimo że swoją przygodę z nim dopiero zaczynam już zdążyło odcisnąć na moim kawałku zieleni swoje piętno. Za jego sprawą do ogródka przywędrowały żurawki w "większej" niż zwykle ilości. Z przysłowiowych trzech sztuk przerzuciłam się na pięć.
Oto pierwsze z nich.

Przecudny urządzają spektakl koloru, gdy wieczorne słońce zaświeci im "pod listki".

A tu już po wizycie u "fryzjera". Za "fryzjera" robiłam oczywiście ja, a usługa ograniczyła się do "przycięcia końcówek" czyli usunięcia przekwitłych kwiatostanów.

____________________
Wiklasia Jak feniks z popiołów
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies